Poniżej przedstawiamy cytat z wypowiedzi o. Johna Bashobory dotyczący jego pielgrzymki do Medziugorja:
“Pojechałem do Medziugorja. — Zastanawiałem się, po co mam tam pojechać. My księża to naprawdę czasami jesteśmy trudni, ciężcy, trudno nam zaakceptować pewne rzeczy .
Aby wyglądało to trudniej, wyjechałem z ludźmi ze Stanów Zjednoczonych, których nie znałem, a którzy przysłali mi list. — Pytali mnie czy mogę jako ich kapłan pojechać do Bośni, do Medziugorja .
I pytam sam siebie: — <> Gdyby to było w Fatimie, to by nie było problemu. Gdyby to było w Lourdes, nie byłoby problemu. Zastanowiłem się i powie działem: — <> — Poprosiłem o tydzień na namysł.
Poszedłem do mojego biskupa i zapytałem: — <> Biskup powiedział: — “Ja tam byłem! To cię przecież nie zabije, jedź!”
Ale nadal się zastanawiałem i pytałem sam siebie, — dlaczego jestem wezwany, aby jechać do Medziugorja?
Pojechałem i było to naprawdę straszny dzień dla nas.
Ludzie mi powiedzieli, że księża w Medziugorju mają pierwszeństwo w dostępie do miejsca, gdzie przychodzą wizjonerzy. — Ostatecznie pojechałem. A tu mówią mi: — “Dzisiaj księża nie mają pierwszeństwa, dzisiaj jest dzień dla sierot”
A więc cóż, pozostałem przy murze. I pytałem sam siebie: — <> Ale Jezus chciał mi dać jedną lekcję : — “Jesteś nauczycielem, sprawiasz, że lud czeka na ciebie często, i teraz ty sam musisz zrozumieć, jak oni się czują, kiedy czekają na ciebie.”
Więc teraz wiem, więc naprawdę wiem, co czujecie, kiedy się spóźniam.
Przyszła jedna wizjonerka – przeprowadzili ją przez tłum ludzi. — Patrzę, patrzę, patrzę – nic.
I naglę słyszę – nawet sobie nie wyobrażasz, jak Bóg mocno czasami do nas mówi – wiadomość brzmiała: — “Kocham moich księży, módlcie się za nich, a oni będą was błogosławić.” (…)
Ta kobieta powiedziała, że jutro się z nią spotkamy. — No, więc wstaliśmy o drugiej w nocy, żeby pojechać do jej domu.
Oczywiście ona wtedy spała, a my czekaliśmy tylko po to, aby o ósmej rano ją zobaczyć. — Przyszła, i pytam siebie – daleko, daleko od niej stoję – zastanawiam się.. i mówię: — <> Ona (widząca przy objawieniu) coś zaczyna mówić . — I powiedziałem : <>. Pomyślałem sobie: — Pozostanę w ciszy.
Przyszło mi na myśl, — że gdyby Maryja naprawdę chciała, żebym ja tutaj był, na wszelki wypadek pomodlę się różańcem. — I modlę się, modlę?. <>
I kiedy zacząłem się tam modlić… myślę, że przysnąłem po prostu. Więc czuję, że ktoś mnie stuka w ramię. <><>
<> Sądziłem , że ten ktoś wybrał nie tę osobę , że nie chodzi o mnie . — <> Spośród tysięcy ludzi zawołano akurat mnie, abym przyszedł i pobłogosławił tych ludzi.
Więc rozpocząłem błogosławieństwo i wiecie, co się dzieje kiedy my błogosławimy lud?
— Ludzie zaczęli upadać. — Chaos. — Kompletny chaos.
Słyszałem , że biskup tego miejsca nie lubi tego typu rzeczy, jak spoczynek w Duchu Świętym. — A więc wszystko to zdarzyło się tak szybko.
— Powiedziałem: — <> I usłyszałem słowo: “Moje dziecko, moje dziecko”.
A więc Błogosławiona Maryja Dziewica, wskazała z powrotem na mnie jako część ciała Chrystusa. — Aby być nowonarodzonym w mocy Ducha Świętego, do tego charakteru Jezusa Chrystusa… życia Jezusa Chrystusa.
W tamtym czasie , kiedy byłem przekonany o tym, znowu przez tłum pięćdziesięciu tysięcy ludzi, byłem wezwany – ksiądz John Babtist Bashobora z Ugandy. — “Ty będziesz tym, który będzie prowadził ludzi podczas odprawiania drogi krzyżowej.”
Kiedy zacząłem, kiedy zaczęliśmy, ludzie kalecy byli uzdrawiani, doznawali różnych uzdrowień i naprawdę wiele się zdarzyło.
Maryja powiedziała, Matka Jezusa mówiła: — “Ja jestem waszą Matką i jeżeli narodzisz się na nowo przez moc Ducha Świętego do życia Mego Syna, staniesz się instrumentem mojego Syna”.
I widziałem tak wiele cudów, wiele… nawet nikogo nie dotknąłem. Nikogo nie musisz dotykać, Twoja wiara Cię zbawi, wiara… wiara w Jezusa Chrystusa… Amen”.
Cytat za: http://www.medjugorje.org.pl/dzial-informacyjny/aktualnosci/310- o-john-bashobora-o-medziugorju.html
Dokąd zmierza Kościół (refleksje nad codziennością – część II) – spotkanie na stadionie z o. Bashoborą
Pięć lat temu pisałam na temat rekolekcji prowadzonych przez głośnego księdza z Ugandy – o. Bashobory.
Czy coś od tego czasu się zmieniło? — Wydaje się, że nic, — więc przypominam przy okazji, to co pisałam wtedy:
http://mariakominekops.wordpress.com/2013/06/27/rekolekcje-z-uzdrowie niami/
Teraz szykuje się wielkie spotkanie na Stadionie Narodowym – spotkanie z tymże ojcem, spotkanie po którym niewątpliwie spodziewają się ludzie najróżniejszych rzeczy, nade wszystko uzdrowień.
Nie jest łatwo mówić na temat ludzi pragnących odzyskać zdrowie. Sama ostatnio ciężko choruję i wiem jak to bardzo chce się być zdrowym i jak trudno jest powiedzieć coś w rodzaju: — “dobrze, Panie Jezu, niech będę chora i ofiaruje to cierpienie”.
Ofiarować cierpienie można stosunkowo łatwo, ale dać zgodę na chorobę jest bardzo trudno.
Mało znana u nas bł. Chiara Badano była chora na raka kości. — Umarła mając lat 18.
— Choroba ujawniła się gdy miała 17 lat. Przez rok unieruchomiona w łóżku mówi „tak” Jezusowi Ukrzyżowanemu i Opuszczonemu, łącząc swoje cierpienia z Jego bólem. Powtarza: — “Dla Ciebie Jezu, jeśli Ty tego chcesz, ja również tego pragnę”.
Kiedy nie ma już sił fizycznych, mówi: — “Niczego już nie posiadam, ale mam jeszcze serce, którym mogę kochać”.
Swoim rówieśnikom Chiara zostawia przesłanie: — “Ja nie mogę już biec, ale chciałabym przekazać Wam pochodnię, jak na olimpiadzie. Macie jedno życie, warto przeżyć je dobrze”.
Kto z nas potrafi tak teraz powiedzieć? — Kto potrafi tak ofiarować się Panu Jezusowi?
Nic dziwnego, że Chiara została wyniesiona na ołtarze.
Być może nie będziemy poddani takiej próbie jak Chiara. — Być może mniejsze cierpienia przez nas odczuwane są jako dużo poważniejsze.
Jednak jedno jest pewne: — każdego dnia Bóg oczekuje od nas powiedzenia Mu TAK.
Powróćmy do sprawy ewangelizacji na Stadionie. — Choć zasadniczo to nie jest ogłaszane jako ewangelizacja, a raczej jako uwielbienie Jezusa na Stadionie (sic!).
Uwielbienie z uzdrowieniami. — Choć te uzdrowienia są przewidziane na sam koniec spotkania, to one stanowią istotny czynnik całego przedsięwzięcia.
Byłoby na pewno ciekawe zrobić eksperyment – urządzić takie same spotkanie bez zapowiedzi uzdrowień — i zobaczyć jaka by była frekwencja.
Wszyscy w dzisiejszym świecie jesteśmy wyjątkowo wrażliwi na swoje zdrowie — (przypominam, że wiem coś nie coś o tym, bo sama choruję i cierpię i też pragnę powrócić do zdrowia). — Jest to zresztą zrozumiałe.
Tylko coś jakoś mało się staramy o inne rzeczy ( na przykład o zbawienie duszy) — w porównaniu z tym jak staramy się (lub jak jesteśmy w stanie starać się) — o odzyskanie zdrowia.
— Bo o odzyskanie zdrowia jesteśmy w stanie iść wszędzie – do lekarza, do wróżki, do szarlatana, do bioenergoterapeuty, do cyganki.
Sama wiele lat temu zaprowadziłam syna do Harrisa — Chorował, więc zaprowadziłam z pełnym zaufaniem – przecież przyjmowali go w swoich murach dominikanie i inni księża.
W jego seansach uzdrowicielskich ponoć wzięło udział 9 mln. ludzi.
— Trwało to dobrych parę lat. Gdy jednak Harris poinformował, że uzdrawia za pomocą duchów – zabroniono mu wstępu do kościołów.
Egzorcyści są całkowicie pewni tego, że dopuszczenie Harrisa do kościołów było wielkim błędem i lekkomyślnością, gdyż – według nich – korzystanie z zabiegów bioenergoterapeutów jest praktykowaniem okultyzmu, co prowadzi do duchowych zniewoleń.
Oczywiście nie koniecznie każdy kto się zbliżył do Harisa wpadł w sidła okultyzmu, — ale według danych Roberta Tekieliego — około 3 mln ludzi zostało zarażone lub bezpośrednio narażone na okultyzm.
Mogą to być dane mocno zawyżone, — ale nawet jeśli ta liczba jest mniejsza — nie zmienia to istoty rzeczy.
Mamy więc do czynienia z psychomanipulacją, nierozpoznaną przez duchownych naszych kościołów.
Nierozpoznaną również przez hierarchię, — mało tego – czy to przez zaniedbanie, czy to przez nadmierną pewność
– nikt nie kwapił się w ogóle sprawdzić kim jest Harris — i jak to się dzieje, że jedni są uzdrawiani, a drudzy nie — (mój syn nie miał żadnej poprawy, zresztą wyzdrowiał jakiś czas potem w czasie pielgrzymki sierpniowej na Jasną Górę).
Czy obecnie wszyscy duchowni mają pewność skąd i jak to się dzieje, że czasami ludzie będący na modlitwach czy mszach świętych o. Bashobory są uzdrawiani?
Jest to Afrykańczyk (nie mam nic do koloru jego skóry – proszę mnie nie zrozumieć opacznie), — Haris zaś też dłuższy czas przybywał w Afryce.
Może szamani nauczyli go swego rzemiosła. — Może szamani uczyli i. o. Bashobory też.
Powie ktoś powie, że przesadzam. — Może – nie mam stuprocentowych dowodów. Może to nie szamani, może po prostu osobiste kontakty.
Bo jeśli o. Bashobora potrafi wskazać palcem kogoś chorego na konkretną chorobę i trafić w dziesiątkę – to zna ukryte rzeczy. — A ukryte rzeczy zna i ujawnia tylko diabeł.
Anioł ukryte rzeczy zna, lecz nigdy nie ujawnia.
Zresztą uzdrowienia o. Bashobory bywają różne.
Czytam umieszczone w piśmie ChiT ( to się okazuje skrót od Chrystus u TY – czego to ludzie nie wymyślą,!) — pewne świadectwo o uzdrowieniu z raka za pośrednictwem o. Bashobory.
Czytam z pełnym zaufaniem, myśląc, że może ja oceniam wszystko za surowo, — jestem otwarta na zmianę opinii, jeśli się przekonam, że się myliłam.
No i czytam:
— “Podczas tej niesamowitej mszy świętej o. John prowadził modlitwę na wzór ewangelicznych modlitw o uzdrowienie.
Aż czuć było żar tej modlitwy, ludzie nie wstydzili się na głos błagać Pana Jezusa o wszystkie potrzeb ne łaski…
O. John powiedział: — Wśród nas jest osoba z rakiem mózgu. Ta osoba teraz zaczyna terapię
– to leczenie jest bardzo, bardzo ważne. Ta osoba będzie całkowicie zdrowa.
Moi bliscy wiedzieli, że chodzi o mnie. — Jestem 19 miesięcy po operacji, radio i chemioterapię przeżyłam bez problemów i skutków ubocznych.
Ojciec John jest niesamowicie otwartym i radosnym człowiekiem. Często powtarza, że Pan Jezus jest wielki i On uzdrawia”.
No i proszę – cudowne uzdrowienie odbyło się za pomocą operacji, radio i chemioterapii.
Ale zaznaczam – każde uzdrowienie jest w jakiś sposób „cudowne” bo nic nie będzie beż woli Bożej.
Tu mówimy jednak o takich cudownych uzdrowieniach, gdy zawieszone z woli Bożej zostają prawa natury.
Tak na marginesie – szczerze mówiąc nie bardzo wiem o co chodzi z tymi — „ewangelicznymi modlitwami o uzdrowienie”.
Czy to chodzi o cuda, które robił Pan Jezus?
Czy o coś innego?
Ale to akurat jest najmniejszy problem.
Innym problemem jest rozpowszechniony ostatnio w mediach (katolickich) slogan — „uwielbiony stadion”. — Nie wiem skąd im się to wzięło. Po prostu dziennikarze chcą być oryginalni, no i wyszła taka zlepka słów absolutnie niemająca sensu.
Przyjrzyjmy się teraz spotkaniu:
Spotkanie z o. Bashoborą organizuje Kuria Warszawsko-Praska. — Obecny na spotkaniu ma być biskup Marek Solarczyk. — O. Bashoborę zaprosił na to spotkanie sam Ordynariusz – bp Henryk Hozer.
Spotkanie przewidziane jest na cały dzień.
— Nie będzie możliwości, by wziąć w nim udziału tylko częściowo, kto raz wyjdzie nie będzie mógł powrócić, mimo, że opłacił cały dzień!
Dalej następuje zupełnie zaskakująca informacja:
— Ze względu na dużą ilość osób nie będzie możliwości korzystania z sakramentu pokuty i pojednania.
— Prosimy skorzystać z tego sakramentu wcześniej, aby księża byli do dyspozycji tylko w szczególnych przypadkach.
Jak to jest możliwe – Dzień w ramach Roku Wiary (tak jest zapowiedziane) bez sakramentów?
Bez spowiedzi?
Czy to nic nie daje do myślenia?
Inna ciekawostka:
— W dwóch miejscach będzie trwała adoracja Najświętszego Sakramentu, — zapraszamy, by oddać chwałę Jezusowi.
Dokładnie tak jest napisane „Jezusowi” – nie ma „Pana Jezusa”.
Ja rozumiem, że Stadion jest duży – ale dlaczego w dwóch miejscach?
No i na koniec czytamy:
Ofiary składane na tacę przeznaczone będą na potrzeby diecezji warszawsko-praskiej oraz na działalność o. Johna w Ugandzie.
Pytam wtedy — dla kogo są pieniądze zebrane za bilety?
Nie dla Kurii Warszawski-Praskiej?
Chyba ona powinna opłacić wynajem Stadionu i chyba z biletów (i ewentualnej dokładki)
A ceny są takie:
Koszt udziału
— ZWYKŁY – 40 PLN, — dla osób od 17 roku życia wg rocznika (urodzonych do 1996)
— ULGOWY – 20 PLN, — dla osób do 16 roku życia wg rocznika (urodzonych od 1997)
— Bonusy — Za każde 20 zwykłych biletów otrzymujesz dodatkowo 1 zwykły bilet GRATIS
Strona organizatorów podaje liczbę uczestników już po zamknięciu zapisów – 57.128 .
Nie da to wiele pieniędzy – policzmy dla ułatwienia
57.000 x 37 zł = 2.109.000. (37 zł dlatego, że biorę pod uwagę nieletnich uczestników)
Nie wiem, ile sobie życzy była charyzmatyczka, — obecnie prezydent Warszawy, — ale na pewno 2.000.000 na odnajęcie Stadionu jest za mało. — (Pamiętamy dołożono do „Madonny” 5 mln…)
Gdzie zatem jest kalkulacja?
Dlaczego się zaprasza Bashobarę?
Znajdujemy „odpowiedź” na łamach Metra.
Ponoć taką odpowiedź uzyskali dziennikarze od bliżej nieokreślonych (nie podano nazwisk) duchownych Kurii Warszawski-Praskiej:
“My w Polsce przyzwyczailiśmy się do cichej modlitwy, raczej indywidualnej. Mamy opory, by modlić się w grupie. Rzucamy temu przyzwyczajeniu rękawicę.
Dlatego wybraliśmy obiekt, który pomieści najwięcej osób, Atmosfera na stadionie spowoduje, że po dwóch godzinach cały stadion wstanie i będzie wielbił Pana, wznosząc ręce – zachwalają organizatorzy.
– Atmosferę ma rozkręcić ugandyjski duchowny o. John Bashobora. Ma wybitny dar do prowadzenia tak dużych modlitw”.
Cały Stadion wstanie i będzie wielbił Pana – proszę się wczytać dobrze w to zdanie.
Najpierw zauważmy – jak w wypadku wszystkich protestantów lub prostantyzujących – nie ma tu dokładnego określenia jakiego Pana.
— Im starczy „Pan”
Po drugie – atmosfera na Stadionie spowoduje, — że cały Stadion wzniesie ręce.
Atmosfera! Nie miłość, nie „uwielbienie”, nie wiara, — a atmosfera.
Protestanckie?
— Chyba nikt w to nie wątpi!
O. Bashobora ma dar do prowadzenia dużych modlitw . — Ale chyba ma i dar do mówienia, podobny do tego, którym był obdarzony Fidel Castro,
— bo jeśli każda z jego trzech konferencji ma trwać półtora godziny, — a potem jeszcze ma prowadzić modlitwy ewangelizujące – to musi być wytrzymały.
Zresztą nie tylko jego wytrzymałość nasuwa skojarzenia z Fidelem. — Również i sposób potraktowania wiernych: — nie będzie możliwości, by wziąć w nim udziału tylko częściowo przypomi na wiece z udziałem Fidela.
— Ludzie tam szli z jedzeniem na cały dzień, — siedzieli na trawie i słuchali (lub nie) co mówi ich przywódca.
Tu będą siedzieć na ławeczkach — (jeśli będzie gorąco to się usmażą na słońcu) — ale wyjść im nie wolno i wrócić na inną godzinę,
— bo liczba mogłaby się zmniejszyć — a jakiś nierozgarnięty dziennikarz opublikować zdjęcia, gdzie połowa krzesełek była by pusta.
No więc jaki jest cel ciągnięcia od lat do Polski o. Bashoborę?
I czy on naprawdę uzdrawia?
Na pierwsze pytanie można odpowiedzieć raczej w trybie przypuszczającym
– po to by rozwalać Kościół i go protestantyzować.
A jeśli ktoś ma wątpliwości, co do intencji protestatyzacji, — niech przyjrzy się programowi modlitw stadionowych i mi powie, — gdzie jest mowa o Matce Bożej (jest, co prawda, na początku Różaniec święty), gdzie inne modlitwy Maryjne, — choćby jakaś Litania czy coś innego.
Tego w planie nie ma.
Podejrzewam, że po kilku oburzonych artykułach mogą zaśpiewać kilka pieśni Maryjnych, — ważne jest jednak to, że nie ma tego w planach.
Wychodzi więc tak, — że nie ma Matki Bożej i Sakramentu Spowiedzi.
Ktoś powie – ale będzie „Eucharystia”.
Owszem przewidziana jest Msza Św. i na pewno rozdanie Eucharystii, ale w jakich warunkach i czy to będzie godne?
Nie umiem tego powiedzieć.
Na drugie pytanie powinna nam odpowiedzieć Kuria Warszawsko-Praska, o. dominikanie, księża z Rychwałdu, Wałbrzycha, Pionek, Kazimierza Biskupiego, Górki Klasztornej i wielu innych miejscowości, — gdzie był lub się wybiera w tym roku. o. Bashobora.
Niech sprawdzą dokładnie wszystko, by nie powtórzyła się historia z Harrisem.
Maria Kominek OPs