Św. Jan Chryzostom – Słowa przeciw Żydom

Niechaj nikt nie żywi szacunku do synagogi z powodu świętych ksiąg, ale właśnie z ich powodu niechaj jej nienawidzi i brzydzi się nią, ponieważ żydzi obrażają świętych, nie wierząc ich słowom i ukazując ich winnymi największej niegodziwości. 

… Nie dziwcie się, że nazwałem żydów żałosnymi. Prawdziwie są oni żałośni i nieszczęśni, gdyż świadomie odwrócili się i odrzucili wielką ilość darów, które spłynęły na ich ręce z nieba. Zajaśniało im poranne Słońce prawdy – lecz oni odrzucili jego światłość i siedzą w ciemności, my zaś, którzy żyliśmy w ciemności, przyciągnęliśmy ku sobie światłość i wybawiliśmy się od mrocznego błądzenia. Oni byli gałązkami ze świętego korzenia, lecz odłamali się: my zaś nie należeliśmy do korzenia, lecz przynieśliśmy owoc pobożności. Oni …

SŁOWO PIERWSZE

Chciałem dzisiaj do końca opowiedzieć wam o tym, o czym niedawno rozmawialiśmy i ukazać wam, jak bardzo Bóg jest niepojęty. Mówiliśmy o tym dużo i długo ostatniej niedzieli i przytaczaliśmy świadectwa tak z Izajasza, jak i z Dawida i z Pawła. Pierwszy z nich wołał:

Rodzaj Jego kto wypowie? (Iz 53,8).

Drugi dziękował Bogu za Jego niepojętość, mówiąc:

Wysławiać Cię będę, albowiem jesteś straszliwie zadziwiający: przedziwne są dzieła Twoje (Ps 138,14),

i jeszcze:

Przedziwny jest dla mnie Twój rozum: przemożny jest i nie dosięgnę go! (6).

Paweł zaś, nie zagłębiając się w badanie samej istoty (Boga), przenikał tylko w Jego opatrzność, a raczej – objął tylko niewielką część owej opatrzności, jaka ukazała się w powołaniu pogan i, jakby widząc ogromne i nieobjęte morze, zakrzyczał:

O głębokości bogactw, mądrości i rozumu Bożego! Jakże nieogarnione są sądy Jego i niedościgłe drogi Jego! (Rz 11,33).

Oczywiście świadectwa te są wystarczającym dowodem, jednak ja nie zadowoliłem się prorokami, nie poprzestałem na apostołach, ale wstąpiłem na niebo i pokazałem wam chór aniołów, mówiący:

Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli (Łk 2,14).

Słyszeliście także serafinów, którzy ze strachem i drżeniem wołają:

Święty, Święty, Święty Jahwe Bóg Zastępów! Pełna jest wszystka ziemia chwały Jego! (Iz 6,3).

Dodałem także cherubinów, głoszących:

Błogosławiona chwała Jahwe z miejsca swego (Ez 3,12).

Trzech świadków na ziemi i trzech na niebie ukazuje niedostępność chwały Bożej. Dowód ten usunął wszelkie wątpliwości: było wiele oklasków, lud był natchniony, zebrani się rozpalili. Ja zaś radowałem się nie z tego, że chwalili mnie, ale z tego, że wysławiali mojego Władcę; albowiem owe oklaski i pochwały były dowodem miłości waszej duszy do Boga. Tak, jak miłujący słudzy, usłyszawszy, że ktoś chwali ich pana, zapalają się miłością do chwalącego, gdyż miłują pana, tak postąpiliście i wy: głośnymi oklaskami pokazaliście wielką miłość do Boga.

Chciałbym także i dzisiaj zająć się tymi samymi rozważaniami: gdyż jeśli wrogowie prawdy nie mogą się nasycić bluźnierstwami na Dawcę Wszystkiego Dobrego, tym bardziej i my powinniśmy być nienasyceni w wychwalaniu Boga.

Lecz cóż mam czynić? Inna, znacznie cięższa choroba wzywa mój język do tego, bym ją leczył – choroba, która zaatakowała ciało Cerkwi. Ją to właśnie należy przede wszystkim wykorzenić, a potem już zajmować się tym, co zewnętrzne; gdyż należy najpierw wyleczyć swoich, a dopiero potem zajmować się obcymi. Jaka to choroba?

U żałosnych i nieszczęsnych żydów następuje nieustanny ciąg świąt: trąby, namioty, posty; zaś wielu z tych, którzy uważają się za naszych i mówią, że niby to wierzą po naszemu, jedni – chodzą oglądać te święta, zaś inni – nawet uczestniczą w żydowskich świętach i postach.

Ten właśnie zły obyczaj chcę teraz wygnać z Cerkwi… Jeśli zarażonych żydostwem nie wyleczymy teraz, gdy święta żydowskie są blisko, na progu, to boję się, że niektórzy (spośród chrześcijan), z powodu niepohamowanego przyzwyczajenia i wielkiej niewiedzy, będą uczestniczyli w tej niegodziwości; a gdy się to stanie, nasze słowa na ten temat będą już rzucane na próżno.

Albowiem, jeśli oni dzisiaj nie usłyszą od nas niczego i będą pościć z żydami, to po tym, jak grzech już się dokona, na próżno będziemy stosować lekarstwo. Dlatego właśnie spieszę uprzedzić zło. Tak samo postępują lekarze: jeszcze przed faktem stosują środki przeciwko ciężkim i najostrzejszym chorobom…

Nie dziwcie się, że nazwałem żydów żałosnymi. Prawdziwie są oni żałośni i nieszczęśni, gdyż świadomie odwrócili się i odrzucili wielką ilość darów, które spłynęły na ich ręce z nieba.

Zajaśniało im poranne Słońce prawdy – lecz oni odrzucili jego światłość i siedzą w ciemności, my zaś, którzy żyliśmy w ciemności, przyciągnęliśmy ku sobie światłość i wybawiliśmy się od mrocznego błądzenia.

Oni byli gałązkami ze świętego korzenia, lecz odłamali się: my zaś nie należeliśmy do korzenia, lecz przynieśliśmy owoc pobożności. Oni od dzieciństwa czytali proroków i ukrzyżowali Tego, o Kim mówili prorocy: my zaś nie słyszeliśmy słów Bożych, i Temu, Kogo w nich zapowiadano, oddaliśmy pokłon. Oto, dlaczego są oni żałośni: albowiem wtedy, gdy inni porywali i przyswajali sobie dary posyłane dla nich, żydów – oni sami je odrzucali.

Oni, wezwani do bycia synami, spadli do pokrewieństwa z psami, zaś my, wcześniej będąc psami, mogliśmy, dzięki łasce Bożej, oddalić się od dawnego braku rozumu i wznieść się do godności synów (Bożych). Co o tym świadczy? Nie jest dobrze zabierać chleb dzieciom, a rzucać psom (Mt 15,26). Tak powiedział Chrystus do kobiety kananejki, nazywając dziećmi żydów, zaś psami – pogan.

Lecz popatrz – jak potem zmienił się ten porządek: oni (żydzi) stali się psami, a my – dziećmi.

Baczcie na psy – mówi apostoł Paweł – baczcie na złych robotników (FU 3,2).

Widzisz, jak ci, którzy przedtem byli dziećmi – stali się psami? A chcesz się dowiedzieć, w jaki sposób my, którzy byliśmy przedtem psami, staliśmy się dziećmi? To słuchaj Ewangelisty, który powiada:

A tym, którzy Go przyjęli, dał im moc, aby się stali dziećmi Bożymi (J 1,12).

Nie ma niczego bardziej żałosnego, niż żydzi: zawsze idą przeciwko własnemu zbawieniu. Gdy należało zachowywać zakon, deptali go, a teraz, gdy zakon przestał już działać, upierają się przy tym, żeby go zachowywać. Cóż może być bardziej żałosnego nad ludzi, którzy drażnią Boga nie tylko przez łamanie zakonu, ale także i jego przez jego zachowywanie?

Twardego karku i nieobrzezanych uszu – mówi (święty Szczepan) – wy się zawsze sprzeciwiacie Duchowi Świętemu (Dz 7,51),

i to nie tylko naruszaniem zakonu, ale także przez pragnienie zachowywania go nie we właściwym czasie.

Sprawiedliwie nazwał ich ludem o twardym karku, gdyż nie ponieśli oni jarzma Chrystusowego, pomimo tego, iż było ono lekkie i nie miało w sobie niczego ciężkiego i wycieńczającego.

Uczcie się – powiada Chrystus – ode Mnie, żem jest cichy i pokornego serca: a znajdziecie odpoczynek duszom waszym. Weźmijcie jarzmo Moje na się: albowiem jarzmo Moje słodkie jest, a brzemię Moje lekkie (Mt 11, 29-30).

Jednakże oni, ze względu na swój twardy kark, nie ponieśli owego jarzma; i nie tylko, że nie ponieśli, ale go skruszyli i rozerwali.

Gdyż przed wiekami już powiedziano:

złamałeś jarzmo Moje i rozerwałeś więzy Moje (Jer 2, 20).

To nie Paweł tak mówi, lecz to prorok woła, rozumiejąc pod jarzmem i więzami symbole władzy Chrystusowej;

albowiem żydzi odrzucili władzę Chrystusa, gdy powiedzieli: Nie mamy króla, tylko cesarza (J 19, 15).

Żydzie, ty skruszyłeś jarzmo, rozerwałeś więzy, oderwałeś się od Królestwa Niebieskiego i podporządkowałeś się ludzkiej władzy! A ty, który słuchasz, patrz – jak dokładnie prorok określił nieokiełznanie żydów. Nie powiedział: odrzuciłeś jarzmo, lecz – skruszyłeś je, a tak czynią zwierzęta dzikie, nieokiełznane, nie znoszące władzy.

Lecz skąd wzięła się ta twardość karku? Od przesytu i pijaństwa. Kto o tym mówi? Sam Mojżesz:

Roztył się Izrael i zaczął wierzgać; utyły, stłuściały, zgrubiały, opuścił Boga, Stworzyciela swego i wzgardził skałą swojego zbawienia (Powt 32, 15).

Zwierzęta, gdy mają pokarm w obfitości, tłuścieją i stają się rozhukane i nieposkromione, nie dopuszczają do siebie ni jarzma, ni uzdy, ni ręki woźnicy. Tak samo naród żydowski – z powodu pijaństwa i przesytu stoczywszy się w skrajną niegodziwość, zawierzgał, nie wziął na siebie jarzma Chrystusowego i nie pociągnął pługu (ewangelicznej)
nauki.

Wskazując na to, inny prorok powiedział:

Bo jak krowa gżąca się znarowił się Izrael (Oz 4, 16); a drugi mówi o narodzie żydowskim: cielec nieukrócony (Jer 31, 18).

Takie zaś zwierzęta, które nie nadają się do pracy, oddaje się na rzeź.

To właśnie się stało z żydami: uczyniwszy się niezdolnymi do pracy, zaczęli się nadawać jedynie na rzeź. Dlatego właśnie powiedział Chrystus:

Nieprzyjaciół zaś Moich, tych, którzy nie chcieli, abym królował nad nimi, przywiedźcie tu i zabijcie przede Mną (Łk 19, 27).

Trzeba było ci pościć, żydzie, wtedy, gdy pijaństwo doprowadzało cię do tylu nieszczęść, gdy przesyt rodził niegodziwość – wtedy, a nie teraz, gdyż teraz ten post jest nie na miejscu, jest ohydny. Kto tak mówi? Sam Izajasz, który woła głośno:

Czy to nazwiesz postem i dniem przyjemnym Jahwe? (Iz 58, 5). Dlaczego? Dlatego, że: na swary i zwady pościcie, a bijecie pięścią bezbożnie (Iz 58, 4).

Jeśli twój post był obrzydliwy wtedy, gdy biłeś podobnych sobie, to czyż będzie on przyjemny wtedy, gdy zabiłeś Władykę? Czy to możliwe? Ten, który pości powinien być cichy, skruszony, pokorny, nie powinien upijać się gniewem: a ty bijesz podobnych sobie? Wtedy żydzi pościli w sądach i kłótniach, a teraz – w niepohamowaniu i skrajnym braku wstrzemięźliwości, pląsając bosymi nogami na placu: mają zamiar pościć, a wyglądają jak pijacy! Słuchaj, jak prorok przykazuje pościć:

Wyznaczcie post, zwołajcie triumfalne zebranie, zbierzcie starców i wszystkich mieszkańców ziemi do domu Boga waszego, a wołajcie do Jahwe (Joel 1, 14).

Oni zaś, zebrawszy tłumy wydelikaconych ludzi i ciżbę rozpustnic, wloką cały ten teatr i aktorów do synagogi: bo między teatrem a synagogą nie ma żadnej różnicy.
Wiem, że niektórzy uznają za bezczelność to, co teraz powiedziałem: że nie ma żadnej różnicy między teatrem i synagogą – lecz ja uważam za bezczelnych tych, którzy uważają inaczej. Jeśli sam z siebie tak uważam – to możesz mnie winić; lecz jeśli przytaczam słowa proroka – przyjmij to, co on powiedział.
Wiem, że wielu szanuje żydów, zaś obecne ich obrzędy uważają za święte: dlatego spieszę, aby z korzeniem wyrwać tę prowadzącą do zguby opinię.

Powiedziałem, że synagoga ani trochę nie jest lepsza od teatru i przytoczę na to świadectwo z proroka – a żydzi przecież nie zasługują na większe zaufanie, niż prorocy. Oto, co mówi prorok:

Miałaś czoło wszetecznicy, odrzuciłaś wstyd (Jer 3, 3).

Tam zaś, gdzie rozpustnica oddaje się rozpuście, miejsce to jest domem nieprzystojności.
Jeszcze lepiej jest powiedzieć, że synagoga to nie tylko dom nieprzyzwoitości i teatr, lecz także jaskinia rozbójników i barłóg zwierzęcy:

A więc jaskinią zbójców stał się ten dom, w którym wzywano Imienia Mego przed oczyma waszymi (Jer 7, 11).

I jeszcze:

Opuściłem dom Mój, zostawiłem dziedzictwo Moje (Jer 12, 7);

gdy zaś pozostaniesz bez Boga – to jaką masz jeszcze nadzieję na zbawienie? Gdy zostaniesz bez Boga, wtedy miejsce staje się mieszkaniem demonów.

Oczywiście żydzi powiedzą, że oni też czczą Boga. Lecz to nieprawda: nikt z żydów nie czci Boga.

Kto o tym mówi? Syn Boży:

Ani Mnie nie znacie, ani Ojca Mojego; gdybyście Mnie znali, to byście i Ojca Mojego znali (J 8, 19).

Czyż może być bardziej od tego wiarygodne świadectwo?
A więc, jeśli oni nie znają Ojca, ukrzyżowali Syna, odrzucili pomoc Ducha, to czyż nie można śmiało powiedzieć, że owo miejsce, synagoga, jest mieszkaniem demonów? Tam nie kłaniają się Bogu, nie: jest to miejsce bałwochwalstwa.

Przy tym zaś wszystkim niektórzy z chrześcijan zwracają się do tych miejsc jak do świętych. Mówię to nie z domysłów, ale z własnego doświadczenia.

Albowiem trzy dni temu – wierzcie mi, nie kłamię – widziałem, jak jakiś niegodziwiec i szaleniec, podający się za chrześcijanina – bo nie mogę nazwać prawdziwym chrześcijaninem takiego, kto odważył się na taki postępek, – zmuszał pewną szacowną, szlachetną, skromną i wierną kobietę do wejścia do synagogi żydowskiej, aby tam złożyć przysięgę w sprawie, która była między nimi sporna.
I wobec tego, że kobieta owa wzywała pomocy i błagała o zaprzestanie takiego nieprawego gwałtu, mówiąc, że jej, przyjmującej Boskie Tajemnice, nie wolno wchodzić do takiego miejsca, to ja, zapaliwszy się i zapłonąwszy gorliwością nie pozwoliłem, aby ciągnięto ją na taki przestępny czyn, lecz uwolniłem od tego nieprawego przymusu.
Potem zaś zapytałem przymuszającego – czy jest chrześcijaninem? I gdy przyznał, że tak, zganiłem go surowo, potępiając za nieczułość i skrajną bezmyślność, mówiąc, że w niczym nie jest lepszy od osła, skoro przyznając, iż czci Chrystusa, jednocześnie ciągnie kogoś do jaskini żydów, którzy Go ukrzyżowali.

I długo do niego mówiłem: po pierwsze, na podstawie Ewangelii Bożych, że nie należy ani samemu przysięgać, ani kogo innego zmuszać do przysięgi; potem – że nie wolno zmuszać do przysięgi nie tylko osoby wiernej i wtajemniczonej (w chrześcijańskie sakramenty), ale i nikogo z niewtajemniczonych. Gdy zaś, mówiąc dużo i długo, wygnałem z jego duszy fałszywą myśl o ważności synagogi, to zapytałem o przyczynę, dla której on, zostawiwszy Cerkiew, ciągnął tę kobietę do żydowskiego zbiegowiska.

On zaś odpowiedział, iż wielu mu mówiło, że niby przysięga składana w tamtym miejscu jest szczególnie straszna. Przy tych słowach aż jęknąłem, rozpalony gniewem, ale potem się roześmiałem. Zajęczałem, widząc podstępność diabła i to, do czego zdołał skłonić ludzi; zapaliłem się gniewem, myśląc o beztrosce oszukiwanych; a roześmiałem się w końcu widząc, jak bardzo brakuje tym ludziom rozumu.

Opowiedziałem wam o tym dlatego, że wy jesteście nieczuli i nie współczujecie tym spośród chrześcijan, którzy sami robią i innym pozwalają robić takie rzeczy.

Widząc, że ktoś z waszych braci wpada w tego rodzaju nieprawości uważacie to za cudze nieszczęście, a nie własne, i chcecie usprawiedliwić się przed tymi, którzy was oskarżają, mówiąc: a mi co do tego? Co ja mam z nim wspólnego? Słowa te są dowodem skrajnego braku człowieczeństwa i szatańskiej twardości serca!
Co ty wygadujesz? Będąc człowiekiem, posiadając jedną i tę samą naturę, a nawet -jeśli już mówimy o wspólności natury – mając jedną i tę samą głowę – Chrystusa, ty ośmielasz się mówić, że nie masz nic wspólnego ze swoimi braćmi?
No to w jaki sposób wyznajesz, że Chrystus jest głową Cerkwi? Głowa oczywiście jednoczy wszystkie członki, dokładnie je koordynuje i wiąże ze sobą. Jeśli rzeczywiście nie masz nic wspólnego ze swoimi braćmi, to Chrystus też nie jest twoją głową. Żydzi was straszą jak małe dzieci, a wy tego nie czujecie. Niczym słudzy niegodni, którzy pokazują dzieciom straszne i śmieszne maski, i straszą ich korzystając ze słabości dziecięcego umysłu, tak samo żydzi – straszą swoimi maskami słabych chrześcijan. Bo czy rzeczywiście ich obrzędy, pełne hańby i wstydu, mogą budzić lęk, obrzędy ludzi, którzy zagniewali Boga, którzy wpadli w niegodziwość i podlegają potępieniu?

Nasze cerkwie nie takie są, nie: są one prawdziwie straszne. Albowiem tam, gdzie jest Bóg, mający władzę nad życiem i śmiercią, gdzie tak wiele mówi się o mękach wiecznych, o nierozerwalnych pętach, o ciemności zewnętrznej – właśnie to miejsce jest straszne.

Żydzi zaś nawet we śnie niczego takiego nie widzą, gdyż żyją dla brzucha, przylepili się do tego, co jest w tej chwili, a w swojej chuci i nadmiernej pożądliwości wcale nie są lepsi od świń i kozłów: bo wiedzą jedynie, co znaczy jeść, pić, bić się z powodu tancerzy, rżnąć się z powodu jeźdźców. Czyż to właśnie zasługuje na szacunek i strach? Któż tak może twierdzić?

Więc z jakiego powodu wygląda to dla nas strasznie? Czyż ktoś może powiedzieć, że słudzy, którzy się zhańbili, którzy nie śmieją wymówić ni słowa, wygnani z pańskiego domu, są straszni dla sług godnych szacunku, korzystających ze swobody?

Oczywiście, że nie. Karczma wcale nie jest bardziej godna szacunku, niż cesarski pałac, synagoga zaś jest bardziej niegodziwa od jakiejkolwiek karczmy, gdyż jest schronieniem nie dla zwykłych rozbójników i kramarzy, ale dla demonów.
I żeby powiedzieć dokładniej, nie tylko synagogi są takim schronieniem, ale i same dusze żydów, co postaram się udowodnić na końcu tego słowa.

Dlatego proszę was, abyście w szczególny sposób pamiętali tę mowę, gdyż mówimy tutaj nie po to, aby na nas patrzono i aby nam klaskano, ale po to, by uleczyć wasze dusze. Albowiem jakież będziemy mieli usprawiedliwienie, gdy przy takim mnóstwie lekarzy znajdą się między nami chorzy?

Apostołów było tylko dwunastu – a przyprowadzili cała ziemię, u nas zaś większa część miasta to chrześcijanie i mimo to są jeszcze chorzy na żydostwo. Jakie więc usprawiedliwienie mamy my — zdrowi?
Oni, chorzy, są oczywiście godni potępienia. Lecz i my nie będziemy od niego wolni, jeśli nie zatroszczymy się o ich chorobę; przecież nie mogli by oni długo pozostawać w słabości, gdyby cieszyli się szczególną troską z naszej strony.

Dlatego namawiam was teraz, aby każdy z was przyciągnął brata, nawet jeśli trzeba było dla tego użyć przymusu, użyć siły, sprawić przykrość lub wstąpić w spór; uczyń wszystko, byle tylko wyciągnąć go z sieci diabła i wyrwać ze społeczności morderców Chrystusa.

Bo jeślibyś zobaczył na placu, że kogoś, osądzonego sprawiedliwym wyrokiem, wiodą na śmierć, i miałbyś władzę wyrwać go z rąk kata, powiedz, czy nie zrobiłbyś wszystkiego, aby go uwolnić?

Teraz zaś widzisz swojego brata, w nieprawy i niesprawiedliwy sposób ciągniętego do przepaści śmiertelnej, nie przez kata, a przez diabła i nie chcesz wstąpić w walkę, aby wyrwać go z takiego łotrostwa? Czy będzie dla ciebie jakaś litość? A może powiesz, że on jest silniejszy i potężniejszy od ciebie? Pokaż mi go: prędzej się zdecyduję oddać swą głowę, niż pozwolę mu wstąpić do tego świętego przedsionka, jeśli się będzie upierać i pozostawać przy swoim. Co ty masz – powiem do niego – wspólnego z Górnym Jeruzalem? Wybrałeś dolny Jeruzalem, to z nim sobie pracuj. Pościsz razem z żydami? To wraz z nimi ściągnij obuwie, chodź po placu gołymi nogami, bądź uczestnikiem ich hańby i wstydu. Ale na to nie możesz się zdecydować: bo wstydzisz się hańby.
To wstydzisz się wyglądać tak, jak oni, a nie wstydzisz być uczestnikiem ich bezeceństw? Jakiej wobec tego możesz oczekiwać litości, skoro jesteś chrześcijaninem tylko do połowy?…

Gdy się dowiesz, że ktoś choruje na żydostwo, zatrzymaj go, daj o nim znać, abyś wraz z nim nie wystawiał się na niebezpieczeństwo.
Przecież także w obozie wojskowym, jeśli kogoś z żołnierzy oskarżają o wierność barbarzyńcom i jednomyślność z Persami, nie tylko sam podlega karze, lecz także każdy, kto znał o niebezpieczeństwie i nie uprzedził o nim wodza.

A wobec tego, że wy jesteście wojskiem Chrystusowym, to poszukajcie dokładnie i wywiedzcie się, czy nie wmieszał się między was ktoś z obcoplemieńców, i powiedzcie nam o nim; nie po to, abyśmy go, na wzór wodzów, zabili lub ukarali, lecz po to, abyśmy go mogli wybawić od błędu i nieszczęścia, i byśmy wypełnili nasze zadanie za całą dokładnością.

Jeśli zaś nie chcecie tego uczynić, i, znając winnego, będziecie go ukrywać, to bądźcie pewni, że będziecie podlegać jednakowej z nim karze… I jest to sprawiedliwe. Bo kto, wiedząc o przestępcy, ochrania go, ten daje mu możliwość jeszcze większej samowoli i usposabia go do czynienia zła z wielką śmiałością.

Lecz trzeba nam znów powrócić do chorych. Tak więc, pomyślcie: z kim wchodzą we wspólnotę ci, którzy teraz poszczą? Z tymi, którzy krzyczeli: ukrzyżuj, ukrzyżuj; z tymi, którzy mówili:

Krew Jego na nas i na dzieci nasze (Mt 27, 25).

Czy ośmieliłbyś się podejść do osądzonych za zamach na najwyższą władzę i rozmawiać z nimi? Nie myślę. Czyż to nie dziwne – unikać ludzi, którzy przyczynili zło innym, a być we wspólnocie z tymi, którzy obrazili Boga? Czyż to nie dziwne, gdy czciciele Ukrzyżowanego świętują razem z tymi, którzy Go ukrzyżowali? To nie tylko głupota, to szaleństwo.
A wobec tego, że niektórzy uważają synagogę za miejsce godne szacunku, to przeciwko nim także należy powiedzieć kilka słów. Dlaczego wy szanujecie to miejsce, skoro należy nim gardzić, brzydzić się go i unikać? Powiecie, że w nim znajduje się prawo i księgi prorockie. No to co z tego? Czyżby każde miejsce, w którym te księgi leżą, jest święte? Wcale nie.

Bo ja właśnie dlatego szczególnie nienawidzę synagogi i brzydzę się nią, że mając proroków, żydzi nie wierzą prorokom i czytając Pismo, nie przyjmują jego świadectw. Jest to charakterystyczne dla ludzi w wyższym stopniu złych.

Powiedz mi: gdybyś zobaczył, że jakiegoś godnego szacunku, wybitnego i chwalebnego człowieka zaprowadzono do karczmy albo do zbójeckiej speluny, i zaczęto by go tam znieważać, bić i we wszelki możliwy sposób obrażać: czy naprawdę zacząłbyś szanować tę karczmę albo jaskinię z tego powodu, że obrażano tam tego wielkiego i chwalebnego męża? Nie sadzę, wręcz przeciwnie: z tego właśnie powodu poczułbyś szczególną nienawiść i obrzydzenie do tych miejsc.
No to w ten sposób myśl o synagodze. Żydzi wprowadzili tam ze sobą proroków i Mojżesza nie dla tego, aby ich czcić, ale żeby ich obrażać i bezcześcić.

Albowiem, gdy mówią, jakoby prorocy i Mojżesz nie znali Chrystusa i niczego nie mówili o Jego przyjściu, to czyż może być jeszcze większa obraza dla tych świętych, niż obwinienie ich w tym, że nie znają swojego Władyki i uczestniczą w nieprawości żydów? Za takie słowa tym bardziej należy ich nienawidzić wraz z ich synagogą, gdyż obrażają oni tych świętych.

A co powiedzieć o księgach i miejscach? W czasie prześladowań kaci trzymają w swoich rękach ciała męczenników, rwą je, rażą biczami: czyżby ich ręce stawały się święte od tego, że trzymali ciała świętych? Ani trochę. Jeśli więc ręce, trzymające ciała świętych, są skalane z tego powodu, że trzymały je w nieprawy sposób, to ci, którzy mają u siebie Pisma świętych i obrażają je tak samo, jak kaci ciała męczenników – czyżby z tego powodu mieli zasługiwać na szacunek? Czyż nie byłoby to zupełnym szaleństwem?
Jeśli nieprawe trzymanie ciał świętych nie tylko nie uświęca, ale jeszcze bardziej kala trzymających, tym bardziej czytanie Pism bez wiary nie może przynieść czytającym korzyści. Właśnie to nastawienie, z jakim żydzi trzymają u siebie święte księgi, oskarża ich o jeszcze większą niegodziwość.
Nie mając proroków, nie zasługiwaliby na takie oskarżenie; nie czytając ksiąg, nie byliby tak nieczyści i obmierźli. Teraz zaś nie zasługują na żadną litość, dlatego, że mając głosicieli prawdy, żywią wrogie nastawienie wobec samych głosicieli i wobec prawdy. A co za tym idzie, właśnie dlatego są oni w szczególny sposób obmierźli i nieczyści, że, mając proroków, posługują się nimi z wrogim nastawieniem.

Dlatego błagam was, abyście unikali ich zgromadzeń, gdyż w przeciwnym wypadku będzie to powodem niemałej szkody dla słabych braci i niemałą przyczyną dla pychy wśród żydów. Gdy zobaczą oni, że wy, czciciele ukrzyżowanego przez nich Chrystusa, wypełniacie i czcicie ich obrzędy; to jak mają nie pomyśleć, że wszystkie ich obrzędy są przepiękne, a nasze nic nie warte, skoro wy, szanując i zachowując te drugie, w tym samym czasie biegniecie do tych, którzy je poniżają?

Albowiem jeśliby kto ujrzał tego, co ma wiedzę, siedzącego u stołu w świątyni pogańskiej, czyż sumienie jego, ponieważ jest słabe, nie skłoni się do jedzenia rzeczy bałwanom ofiarowanych? (1 Kor 8, 10).
I ja mówię: jeśli ktoś zobaczy, że ty, mając wiedzę, wchodzisz do synagogi i patrzysz na święto trąb – czy słabe jego sumienie nie nakłoni się do szanowania żydowskich zwyczajów?

Ten, który upada, karany jest nie tylko za swój upadek, ale i za to, że gubi innych; tak samo, jak ten, który wytrzymał, jest nagradzany nie tylko za swoje męstwo, lecz zasługuje na szacunek także i za to, że w innych wzbudza gorliwość ku temu samemu.

Tak więc unikajcie zarówno zebrań, jak i miejsc, w których bywają żydzi; i niechaj nikt nie żywi szacunku do synagogi z powodu świętych ksiąg, ale właśnie z ich powodu niechaj jej nienawidzi i brzydzi się nią, ponieważ żydzi obrażają świętych, nie wierząc ich słowom i ukazując ich winnymi największej niegodziwości.

A po to, abyście się utwierdzili w tym, że księgi nie nadają miejscu świętości, lecz że duchowe nastawienie w nim zebranych ludzi kala to miejsce, opowiem wam pewną starożytną historię.

Ptolemeusz Filadelfos, który zbierał zewsząd księgi, dowiedział się, że żydzi mają Pisma, przekazujące naukę o Bogu i o najlepszym sposobie życia. Wezwał więc ludzi spośród żydów, przetłumaczył przez nich te Pisma i położył je w chramie Serapisa (gdyż był poganinem), w której do dziś znajduje się ów przekład ksiąg prorockich.

I co? Czyżby chram Serapisa stał się z powodu tych ksiąg święty?
Nie: choć same owe księgi są święte, to nie nadają one świętości miejscu, wskutek nieczystości tych, którzy się w nim zbierają. Tak należy myśleć również o synagodze. Chociaż nie stoi tam idol, to mieszkają tam demony. I mówię to nie tylko o tutejszej synagodze, ale i o tej, która jest w Dafne: przepaść, którą nazywają przepaścią Matrony, jest tam jeszcze bardziej zgubna.

Słyszałem, że wielu wierzących chodzi tam, i że śpią obok tego miejsca. Ale nie, nigdy nie nazwę takich ludzi wierzącymi: dla mnie jednakowo nieczysta jest wszelka kontyna: tak Matrony, jak i Apollona.

Jeśli zaś ktoś oskarży mnie za te słowa o bezczelność, ja w odpowiedzi oskarżę go o skrajne szaleństwo. Bo powiedz mi: czyż nie jest niegodziwe to miejsce, gdzie mieszkają demony, nawet jeśli nie stoi tam idol? A miejsce, gdzie zbierają się mordercy Chrystusa, gdzie prześladowany jest krzyż, gdzie bluźni się na Boga, gdzie nie znają Ojca, znieważają Syna, odrzucają łaskę Ducha, i gdzie jeszcze znajdują się same demony – czyż takie miejsce nie jest jeszcze bardziej zgubne?

Albowiem tam (w pogańskiej kontynie) niegodziwość jest jasna i oczywista, i nie tak łatwo przyciągnie, czy omami, człowieka mądrego i zdrowo myślącego; lecz w synagodze żydzi mówią o sobie, że czczą Boga, brzydzą się idolami, mają i czczą proroków. Te słowa to tylko wielka przynęta, na którą łapią w swoje sieci ludzi prostych i w swoim braku ostrożności nierozumnych.

Oznacza to, że niegodziwość tak u żydów, jak i u pogan jest jednakowa: lecz oszustwo pochodzące od tych pierwszych działa znacznie silniej, gdyż nie widać u nich fałszywego ołtarza, na którym w ofierze przynoszą nie owce i cielce, ale dusze ludzkie. Słowem: jeśli ty szanujesz to, co żydowskie, to co masz wspólnego z nami? Jeśli to, co żydowskie, jest ważne i godne szacunku, to znaczy, że nasze jest kłamstwem; lecz jeśli nasze jest prawdziwe, a przecież jest ono naprawdę prawdziwe, to żydowskie pełne jest oszustwa. Nie mówię tego o księgach, nie: one przywiodły mnie do Chrystusa, ale mówię o niegodziwości i szaleństwie żydów.

Jednakże pora już pokazać, że tam, w synagodze, mieszkają także demony, i to nie tylko tam, ale też w samych duszach żydów.

Gdy zaś nieczysty duch – powiedział Chrystus -wyjdzie z człowieka, chodzi po miejscach suchych, szukając odpoczynku, a nie znajduje. Wtedy mówi: Wrócą się do domu mego, skąd wyszedłem. I przyszedłszy, znajduje go pustym, umiecionym i ozdobionym. Wtedy idzie i bierze ze sobą siedmiu innych duchów gorszych, niż sam, i wszedłszy, mieszkają tam; i stają się ostateczne rzeczy człowieka owego gorsze, niźli pierwsze. Tak będzie i z tym plemieniem niegodziwym (Mt 12, 43-45).

Widzisz, że demony mieszkają w ich duszach, a te obecne – są jeszcze straszniejsze od poprzednich. I bardzo to sprawiedliwe: bo przedtem żydzi obrażali proroków, teraz zaś wyśmiewają Samego Władykę proroków. W ten sposób wy zbieracie się w jednym miejscu z ludźmi opętanymi przez demony, mającymi w sobie tyle nieczystych duchów, wychowanymi w śmiertelnych zabójstwach – i nie ogarnia was przerażenie?

Czy należy więc nawet oddawać im pozdrowienie i dzielić się prostymi słowami? Czy nie na odwrót, czy nie należy odwracać się od nich jak od powszechnej zarazy i plagi całego świata? Jakiegoż zła oni nie uczynili? Czyż nie wszyscy prorocy wygłaszali mnóstwo długich mów, aby ich oskarżyć? Jakiegoż łotrostwa, jakiejże nieprawości nie zaćmili oni swoimi podłymi zabójstwami?
Oni przynosili w ofiarę demonom swoich synów i córki, nie poznali samej natury, zapomnieli męki rodzenia, lekceważyli wychowanie dzieci, całkowicie obalili prawa pokrewieństwa, stali się wścieklejsi od wszystkich zwierząt.
Zwierzęta często poświęcają swoje życie i lekceważą własne bezpieczeństwo celem ochrony swojego potomstwa. Lecz ci, bez jakiejkolwiek konieczności, własnymi rękami ofiarowali płód swojego łona, żeby przyjemność sprawić wrogom naszego życia, nieprzyjacielskim demonom.

Cóż jest bardziej u nich zdumiewające? Ich niegodziwość, czy okrucieństwo i brak człowieczeństwa? To, że zabijali swoje dzieci, czy to, że zabijali je na ofiarę demonom?

Pożądliwością zaś — czy nie przewyższyli najbardziej pożądliwych zwierząt? Posłuchaj, co mówi prorok o ich braku wstrzemięźliwości:

Końmi pożądliwymi się stali, każdy rżał do żony bliźniego swego (Jer 5, 8).

Nie powiedział on: każdy żywi pożądanie do żony bliźniego, nie: lecz ze szczególną siłą wyraził ich wściekłą chuć porównując ją do rżenia zwierząt.

O czym wam jeszcze powiedzieć? O kradzieżach, lichwiarstwie, o ucisku biednych, wyszynku? Lecz aby o tym opowiedzieć nie wystarczy całego dnia.

Ale powiecie, że ich święta mają w sobie coś ważnego i wielkiego! Jednak i święta uczynili oni nieczystymi. Posłuchaj proroków, albo lepiej – posłuchaj Samego Boga, jakie silne przejawia On do nich obrzydzenie:

Nienawidzę i odrzucam święta wasze (Am 5, 21).

Bóg ich nienawidzi, a ty w nich uczestniczysz? Nie powiedziano: tego i tego święta, ale – w ogóle wszystkich. A chcesz wiedzieć, że Bóg nienawidzi żydowskiego służenia Mu za pomocą bębenków, cytr, psałterzy i innych instrumentów?

Oddal ode Mnie zgiełk pieśni twoich, piosenek liry twej słuchać nie będę (Am 5, 23).

Bóg mówi: oddal ode Mnie, a ty idziesz słuchać!
Czyż nie obmierzłe są same ich ofiary i ofiarowanie?

Cóż mi po mnóstwie ofiar waszych?(…). Nie składajcież ofiary na próżno: kadzenie jest Mi obrzydliwością (Iz 1, 11 i 13).

To kadzidło ich jest obrzydliwością, a miejsce nie jest?
To kiedy było obrzydliwością? Jeszcze zanim dokonali największej zbrodni – jeszcze do Krzyża, do morderstwa Chrystusa. A jeśli tak, to czyż teraz ich kadzenie nie jest znacznie bardziej obmierzłe? A przecież cóż może być bardziej pachnące, niż fimiam?  Lecz Bóg przyjmuje lub odrzuca ofiary, spoglądając nie na cechy darów, ale na nastawienie proszących.

/ wejrzał Jahwe na Abla i – dopiero potem – na dary jego, ujrzał zaś Kaina – / na dary jego nie wejrzał (Rdz 4, 4-5). Noe przyniósł Bogu owce, cielce i ptaki i poczuł Jahwe przyjemną woń (Rdz 8,21),

to znaczy – przyjął to, co zostało ofiarowane.

Bóg oczywiście nie ma nosa: Boskość jest bezcielesna. Z ofiarnika wznosi się do góry zapach i dym spalanych ciał, a nie ma przecież nic bardziej śmierdzącego od tej woni; jednakże, żebyś wiedział, że Bóg albo przyjmuje ofiary, albo się nimi brzydzi, spoglądając na nastawienie ducha przynoszących, Pismo nazywa ten zapach i dym przyjemną wonią, zaś pachnący fimiam – ohydztwem, gdyż dusza tych, którzy go przynoszą, napełniona jest wielkim smrodem.

A czy chcesz wiedzieć, że tak, jak od ofiar, gęśli, święta i fimiamu – Bóg odwraca się także od świątyni, z powodu ludzi, którzy się w niej zbierają?

W najlepszy sposób pokazał On to w praktyce, gdy w wiadomym czasie oddał żydowską świątynię w ręce barbarzyńców, a potem całkowicie ją zniszczył.
Zresztą, nawet jeszcze przed zniszczeniem wzywał i mówił przez proroka:

Nie pokładajcie nadziei w kłamliwych słowach, mówiąc: “świątynia Jahwe, świątynia Jahwe, świątynia Jahwe to jest” (Jer 7, 4).

Nie świątynia, mówi Bóg, uświęca tych, którzy się w niej zebrali, lecz ci, którzy się w niej zebrali, czynią ją świętą.

Jeśli zaś świątynia nic nie dawała wtedy, gdy znajdowały się w niej cherubiny i arka, tym mniej ona da, gdy wszystko to zostało zniszczone, gdy Bóg całkowicie się od niej odwrócił i gdy pojawiło się jeszcze więcej powodów dla takiego odwrócenia. Jakąż więc głupotą i szaleństwem jest świętować z ludźmi pokrytymi hańbą, pozostawionymi przez Boga, którzy pobudzili Jahwe do gniewu?

Jeśliby ktoś zabił twojego syna, czy mógłbyś patrzeć na takiego człowieka, słuchać tego, co mówi? Czyż nie unikałbyś go, niczym złego demona i samego diabła? Żydzi zabili Syna Twojego Władyki, a ty ośmielasz się schodzić się z nimi w jednym i tym samym miejscu?

Zabity – Jezus Chrystus – uczcił cię tak, że uczynił Swoim bratem i współdziedzicem, a ty tak Go hańbisz, że szanujesz Jego zabójców, tych, którzy Go krzyżowali i dogadzasz im uczestnictwem w ich świętach, chodzisz w skalane miejsca ich zebrań, wstępujesz do nieczystych przedsionków i uczestniczysz w uczcie biesowskiej? Bo tak właśnie powinienem nazwać post żydowski po tym, jak dokonali oni bogobójstwa.

Komu więc, jeśli nie demonom służą ci, którzy czynią to, co jest Bogu wstrętne? A ty – szukasz u demonów uzdrowienia? Jeśli demony zagnały świnie do morza, gdy Chrystus pozwolił im w nie wejść, to czyż oszczędzą ludzkie ciało? Przecież one zabijają człowieka, knują podstępy! To one wygnały go z raju, pozbawiły wyższej godności: czyż będą leczyć jego ciało? To – kpiny i bajki.

Demony umieją tylko knuć podstępy i szkodzić, a nie leczyć. Skoro nie szczędzą duszy – to powiedz, czyż oszczędzą ciało? Starają się wyrzucić człowieka z królestwa: to co, zechcą go wybawić od choroby? Czyżbyś nie słyszał, jak prorok, czy raczej – Sam Bóg przez proroka mówi, że nie mogą one uczynić dobra? Lecz jeśli by nawet mogły i chciały leczyć -co przecież jest niemożliwe – tobie nie wolno z powodu małej i przejściowej korzyści ściągać na siebie nieskończonej i wiecznej zguby.

A może chcesz uzdrowić ciało, aby zgubić duszę? Niedobry jest twój pożytek: prosisz tego, który chce dla ciebie źle, o uzdrowienie ciała i pobudzasz do gniewu Boga, który ciało stworzył! Czyż przez to jakiś niegodziwy człowiek nie mógłby swoją sztuką lekarską łatwo pociągnąć cię do pokłonienia się pogańskim bożkom? Poganie swoją sztuką też często leczyli z wielu niemocy i przywracali zdrowie chorym. I co? Czy z tego powodu należy uczestniczyć w ich niegodziwości? Nie. Słuchaj, co mówi Mojżesz do żydów:

Jeśli powstanie wśród ciebie prorok, albo taki, który by mówił, że sen widział, i zapowiedziałby znak i cud, a stałoby się tak, jak powiedział, i rzekłby ci: „ Pójdźmy a postępujmy za bogami cudzymi, których nie znasz, i służmy im “, nie usłuchasz słów owego proroka albo snowidza (Powt 13,1-3).

Oto, co oznaczają te słowa:

jeśli zjawi się jakiś prorok i uczyni cud, na przykład wskrzesi martwego lub oczyści trędowatego, lub uzdrowi sparaliżowanego i, po uczynieniu cudu, będzie cię nakłaniał do niegodziwości – nie wierz mu z powodu cudu, którego dokonał. Dlaczego? Bo doświadcza Jahwe, Bóg wasz, aby jawne było, czy Go miłujecie, czy nie, ze wszystkiego serca i ze wszystkiej duszy waszej (Powt 13, 3).

Widać stąd, że demony nie uzdrawiają. Jeśli nawet czasami, z dopustu Bożego, dokonają jakiegoś uzdrowienia, tak, jak ludzie: to zostało to dopuszczone dla przebadania ciebie, nie dlatego, że Bóg cię nie zna, ale żebyś się nauczył nie przyjmować od demonów nawet uzdrowienia. I co tu mówić o uleczeniu ciała?

Jeśliby ktoś groził ci gehenną, żeby cię zmusić do wyrzeczenia się Chrystusa, – nie zgadzaj się; jeśliby obiecał królestwo, tylko po to, by odciągnąć cię od jednorodzonego Syna Bożego – odwróć się i znienawidź go, bądź uczniem Pawła, rozpal się gorliwością o te słowa, które głośno wypowiedziała owa błogosławiona i waleczna dusza:

Albowiem jestem pewny, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani księstwa, ani mocarstwa, ani teraźniejsze rzeczy, ani przyszłe, ani moc, ani wysokość, ani głębokość, ani inne stworzenie nie będzie mogło nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Bogu naszym (Rz 8, 38-39).

Nie mogły odłączyć go od miłości Bożej ani anioły, ani moce, ani teraźniejsze, ani przyszłe, ani jakiekolwiek inne stworzenie: a ciebie odłącza uleczenie ciała? Jakież będzie dla nas usprawiedliwienie? Chrystus powinien być dla nas straszniejszy od gehenny i bardziej upragniony, niż królestwo.

Bądźmy więc chorzy: lepiej pozostać chorym, niż dla uwolnienia od choroby wpaść w niegodziwość. Demon, nawet jeśli i uleczy, przyniesie więcej szkody, niż korzyści: da korzyść ciału, które po krótkiej chwili nieuchronnie umrze i zginie, a zaszkodzi nieśmiertelnej duszy.

Niczym porywacze ludzi, którzy, proponując małym dzieciom łakocie, ciasteczka, kości do gry i temu podobne, zwabiają je w ten sposób do siebie, i pozbawiają je wolności, a często i samego życia, tak samo demony, obiecując człowiekowi uleczenie ciała, całkowicie gubią zbawienie jego duszy. Lecz my tego nie zniesiemy, umiłowani, przeciwnie: we wszelki sposób postaramy się unikać niegodziwości.

Czyż Hiob nie mógł, zgodnie z namową żony, wypowiedzieć bluźnierstwa na Boga i uwolnić się od nieszczęścia, które go dosięgło?

Zbluźnij Bogu i umrzyj (Hb 2, 9) – mówiła.

Lecz on wolał cierpieć, męczyć się i znieść ten cios nie do zniesienia, niż zbluźnić przeciw Bogu i wybawić się od ciążących na nim nieszczęść.

Pójdź i ty jego śladem: niech demon nawet tysiąc raz obieca ci wybawienie ze zła, które cię dosięgło: nie poddawaj się, nie ustępuj, tak jak ten sprawiedliwy mąż nie posłuchał żony; nie, zdecyduj się raczej znieść chorobę, niż stracić wiarę i zbawienie swojej duszy.

Bóg często dopuszcza, abyś wpadł w chorobę nie dlatego, że cię opuścił, ale po to, aby cię jeszcze bardziej rozsławić… Można by powiedzieć jeszcze więcej, ale, nie chcąc utrudniać wam zapamiętania tego, co już powiedziano, zakończę w tym miejscu słowami Mojżesza:

Wzywam dziś przed wami na świadków niebo i ziemię (Powt 30, 19)

– że jeśli ktoś z was, tu obecnych albo nieobecnych, wybierze się oglądać żydowskie trąby, albo pójdzie do synagogi, albo wejdzie do kontyny Matrony, albo będzie uczestniczył w poście i w sobotach, albo będzie wypełniać jakikolwiek inny, mały lub większy obrzęd żydowski – nie jestem winien krwi waszej.

Te mowy staną przede mną i przed wami w dzień Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa. Jeśli posłuchacie – będziecie mieli wielką śmiałość (przed Bogiem); a jeśli nie posłuchacie i osłonicie kogoś, kto odważy się na takie czyny, staną one przed wami niczym surowi oskarżyciele. Ja nie zaniedbałem opowiedzieć wam o całej woli Bożej, wam natomiast pozostaje rozmnożyć to, co otrzymaliście i wykorzystać owoc pochodzący ze słuchania – ku zbawieniu waszych braci.

Ale ktoś powie: ciężko i nieprzyjemnie wyjawiać tych, którzy są tego winni. Nie: ciężko i nieprzyjemnie jest o tym milczeć: gdyż takie milczenie dla was, którzy ukrywacie i dla tych, których ukrywacie, jest zgubne przez to, że nastawia was wrogo wobec Boga.

Czyż nie o wiele lepiej jest dokuczyć podobnym do nas sługom, aby uzyskać zbawienie, niż pobudzać gniew Jahwe przeciwko sobie? Bliźni, chociaż teraz ponarzeka, nie może ci jednak uczynić żadnej szkody, a potem będzie ci jeszcze wdzięczny za wyleczenie; lecz Bóg, jeśli ty będziesz milczał i ukryjesz swojego bliźniego dla wygody (wygody dla
niego zgubnej) – odda cię najcięższej karze. To znaczy – milczeniem nastawisz Boga wrogo do siebie i zaszkodzisz bratu; zaś wyjawieniem i ujawnieniem – wzbudzisz w Bogu miłosierdzie wobec siebie, przyniesiesz korzyść bratu i uczynisz go najgorętszym przyjacielem, gdy w doświadczeniu pozna on twoje dobrodziejstwo.

I dlatego nie myślcie, że czynicie dobrze swoim braciom, gdy widząc, że robią oni coś głupiego, nie oskarżacie ich z całą surowością. Jeśli zginie ci ubranie – czy nie jednakowo uważasz za winnego zarówno tego, który ukradł, jak i tego, kto zna złodzieja i nie wyjawia go?

Zaś nasza wspólna matka, Cerkiew, straciła nie ubranie, lecz brata: ukradł go diabeł i trzyma teraz w żydostwie. Ty znasz tego, kto ukradł, znasz tego, którego ukradziono; widzisz, że ja, niczym świecznik zapaliłem słowo nauki i wszędzie szukam ukradzionego z płaczem, i stoisz w milczeniu, nie ujawniasz? Jakiej więc oczekujesz wobec siebie litości? Czyż cerkiew nie uzna cię za największego swojego wroga, nie uzna za odstępcę i zdrajcę? Nie daj Boże, by ktokolwiek ze słuchających tej nauki wpadł kiedyś w taki grzech, to jest, żeby zdradził brata, za którego umarł Chrystus. Chrystus za niego przelał Swą krew – a ty nie chcesz powiedzieć słowa?

Proszę was: gdy stąd wyjdziecie, zaraz pospieszcie na łowy i każdy z was niech przyprowadzi do mnie jednego takiego chorego. Ale lepiej, żeby nie znalazło się aż tylu chorych: niech dwóch, albo trzech, albo nawet dziesięciu, albo dwudziestu przyprowadzi do mnie jednego, żebym ja, ujrzawszy go, w tym samym dniu obficie was ugościł. Albowiem, jeśli zobaczę, że dzisiejsza moja rada zostanie wcielona w życie, z wielką gorliwością zabiorę się za leczenie chorych i będzie to bardzo korzystne zarówno dla was, jak i dla nich. Nie leńcie się więc, lecz wszyscy bez wyjątku, z wielką gorliwością wyławiajcie takich chorych: kobiety – kobiety, mężczyźni – mężczyzn, słudzy – sług, wolni – wolnych, dzieci – dzieci, i pojmawszy ich, przychodźcie na następne spotkanie, żeby otrzymać od nas pochwałę, a przed wszystkimi naszymi pochwałami – by zasłużyć u Boga na nagrodę, wielką i niewypowiedzianą, znacznie przewyższającą trudy tych, którzy starają się o dobro.

Obyśmy się stali jej godni my wszyscy, przez łaskę i miłość do człowieka Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa, przez Którego i z Którym chwała Ojcu, wraz ze Świętym Duchem, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.

***

Za; http://wiadomosci.monasterujkowice.pl/  – listopad 30th, 2010

Tydzień na rzecz Życia w Parlamencie Europejskim

2012-03-26

Tydzień na rzecz Życia to cykl debat skupionych wokół problematyki ochrony życia ludzkiego w polityce Unii Europejskiej – opieka paliatywna, walka z rakiem, wykorzystywanie komórek macierzystych w badaniach i terapii, w końcu zaangażowanie UE w promocję aborcji na świecie

– wyjaśnia polski eurodeputowany Konrad Szymański z Prawa i Sprawiedliwości, jeden z organizatorów przedsięwzięcia. Oprócz debat odbędzie się europejskie spotkanie organizacji pozarządowych, zajmujących się podobną problematyką.

Poseł Szymański jest odpowiedzialny za panel dotyczący tzw. praw reprodukcyjnych na świecie. Organizacje feministyczne, ale także Światowa Organizacja Zdrowia uznają, że prawa reprodukcyjne i seksualne obejmują dostępność aborcji. Stąd rezolucje używające tego określenia prowadzą do najbardziej kontrowersyjnych debat na forum PE.

Debata moderowana przez Konrada Szymańskiego pt. -Zdrowie i prawa seksualne i reprodukcyjne w krajach rozwijających się” odbędzie się we wtorek, 27 marca o godz. 10.30 w sali ASP 1H1.

Zostaną na niej zaprezentowane dwa raporty dotyczące „zdrowia reprodukcyjnego” w krajach rozwijających się w kontekście unijnej pomocy rozwojowej. Raport przygotowany przez Komisję Konferencji Biskupów Unii Europejskiej (COMECE) będzie przedstawiony przez Jose Ramos Ascensao, doradcę z COMECE i skoncentruje się na znaczeniu i użyciu terminu „zdrowie seksualne i reprodukcyjne” na płaszczyźnie prawa międzynarodowego oraz europejskiego. Sophia Kuby z European Dignity Watch z Brukseli przedstawi z kolei raport na temat finansowania aborcji z unijnych funduszy rozwojowych, przybliżając wysokość i metody takiego finansowania.

W drugiej części konferencji Inonge Mbikusita-Lewanika, ambasador Zambii w Belgii oraz Theresa Okafor, dyrektor Ligii Życia (Life League) z Nigerii będą mówić o swoich osobistych, bezpośrednich doświadczeniach pracy w dziedzinie „zdrowia reprodukcyjnego” w Afryce.

W dalszej debacie udział wezmą posłowie: Nirj Deva (Wielka Brytania, ECR), Gay Mitchell (Irlandia, EPP), Martin Kastler (Niemcy, EPP), Jan Olbrycht (Polska, EPP) i Anna Zaborska (Słowacja EPP).

Promocja tzw. praw reprodukcyjnych przez UE to nadużycie zaufania państw członkowskich. UE angażuje w ten sposób swój autorytet i pieniądze europejskich podatników w promocję m.in. aborcji na świecie. Chcemy zwrócić uwagę polityków unijnych na ten problem i pokazać, że aborcja nie rozwiązuje żadnego problemu nie tylko w Europie, ale i w krajach rozwijających się

– mówi Szymański.

W ciągu Tygodnia na rzecz Życia dyskutowane będą także inne tematy. W poniedziałek 26 marca o 17.30 w sali ASP 3H1 rozpocznie się panelowa debata na temat opieki paliatywnej i walki z rakiem, której moderatorami są Patrizia Toia, Silvia Costa, Vittorio Pordi z Włoch i Alojz Peterle ze Słowenii.

Z kolei w środę 28 marca o godz. 13 w sali JAN 6Q2 zacznie się panel nt. badań nad komórkami macierzystymi w kontekście unijnego programu finansowania badań naukowych Horyzont 2020. Jego moderatorami są posłowie do PE – Miroslav Mikolasik ze Słowacji i Peter Liese z Niemiec.

„Tydzień dla życia” podsumuje spotkanie organizacji pro-life, który odbędzie się w czwartek 29 marca, w godzinach 14-18.

Źródło: KAI

Za; http://www.piotrskarga.pl

Matka Boża z Guadalupe na Podbeskidziu

2012-03-12

Od kilku dni obraz „indiańskiej Madonny” wędruje po parafiach Podbeskidzia. Peregrynacja obrazu Matki Bożej z Guadalupe jest dla Polaków wezwaniem do pokojowej ewangelizacji oraz szacunku do życia.

Ks. Andrzej Wołpiuk przypomina, że szczególnie dziś Matka Boża z Guadalupe staje się wyraźnym symbolem obrony każdego ludzkiego życia, od momentu poczęcia do naturalnej śmierci.

We współczesnym świecie, w którym coraz bardziej stara się dominować „cywilizacja śmierci?”, peregrynacja obrazu Matki Bożej z Meksyku ma uwrażliwić wszystkich na szacunek do życia i przyczynić się do tego, by szczególnie katoliccy mężczyźni poczuli się bardziej za to życie odpowiedzialni. Ma być także impulsem do nowej ewangelizacji i odnowy wiary na progu Roku Wiary – podkreśla kapłan.

Wszystkie kopie obrazu Madonny peregrynujące wśród rycerskich rad po całym świecie dotknęły niezwykłego oryginału z sanktuarium meksykańskiego utrwalonego w cudowny sposób z fotograficzną precyzją na indiańskiej pelerynie bł. Juana Diego. Kopie zostały pobłogosławione przez papieża Benedykta XVI, a w ramach peregrynujących obrazów znajduje się wtopiona ziemia z miejsca maryjnych objawień. Organizatorem peregrynacji jest Rada Rycerzy Kolumba z Bielska-Białej.

Guadalupe to miejsce XVI-wiecznego objawienia Maryi, zatwierdzonego przez Kościół. Matka Boża objawiająca się ubogiemu Indianinowi, przyczyniła się do masowej chrystianizacji Ameryki Łacińskiej, która dokonała się w ciągu zaledwie kilku lat.

Źródło: aniolbeskidow.pl

Za; http://www.piotrskarga.pl/ps,9884,2,0,1,I,informacje.html

Jerycho Różańcowe

Zapraszamy na doroczny Kongres Różańcowy, który odbędzie się w kaplicy Pielgrzymów św. Michała w Kanadzie w dniach 25-31 marca 2012 r.

Siedem dni i sześć nocy nieustannej adoracji i Różańca św. przed wystawionym Najświętszym Sakramentem, jest swoistą formą rozmowy z samym Bogiem, czasem skupienia i rozważań, czasem wewnętrznego wyciszenia się i wsłuchania w głos Pana.

Połączone jest to z konferencjami o tematyce religijnej i dotyczącej nauki społecznej Kościoła katolickiego. Codziennie też sprawowana jest Msza Święta celebrowana przez gości – księży biskupów.

Na zakończenie Kongresu za zgodą biskupa Francois Lapierre’a z diecezji St. Hyacinthe, Quebec odbędzie się konsekracja na niewolników Jezusa przez Maryję wg św. Ludwika Marii de Montfort w obecności kapłanów i dyrektorów Stowarzyszenia Pielgrzymów św. Michała z Instytutu Louisa Evena dla Sprawiedliwości Społecznej.

Uroczystości zakończy Msza Święta w kościele p.w. św. Michała Archanioła w Rougemont, w lokalnej parafii Pielgrzymów św. Michała.

Zakwaterowanie bezpłatne w naszych domach lub w zaprzyjaźnionych zakonach. Posiłki przywozimy ze sobą. Możemy też skorzystać z naszej kuchni lub z okolicznych restauracji. Obowiązuje strój oficjalny, skromny.

 Adres: Pielgrzymi św. Michała – Dwumiesięcznik MICHAEL
1101 Principale St., Rougemont (koło Montrealu) w Quebecu.
Rezerwacja: Tel. 450.469.2209 -English/Francais
Tel. 416.452.6639 -po polsku/Jacek Morawa

  Za; http://michaeljournal.org/stronaglowna.htm

15 Obietnic Matki Bożej za odmawianie Różańca Świętego

NMP Rżańcowa_fatima.org

15 obietnic Najświętszej Maryi Panny dla czcicieli Różańca św.

W 1464 r. dominikaninowi, bł. Alanusowi a la Roche (1428-1475), ukazała się Maryja i poleciła propagować Różaniec i zakładać Bractwa Różańcowe.

Przekazała mu również 15 obietnic dla tych, którzy będą różaniec odmawiali:

1. Wszyscy, którzy wiernie służyć mi będą, odmawiając Różaniec Święty otrzy mają pewną szczególną łaskę.

2. Wszystkim odmawiającym pobożnie mój Różaniec przyrzekam moją szcze- gólniejszą opiekę i wielkie łaski.

3. Różaniec będzie najpotężniejszą bronią przeciw piekłu, wyniszczy pożądli- wość, usunie grzechy, wytępi herezje.

4. Cnoty i święte czyny zakwitną, najobfitsze zmiłowanie dla dusz uzyska  od Boga; serca ludzkie odwróci od próżnej miłości świata a pociągnie do miłości Boga  i podniesie je do pragnienia rzeczy wiecznych.  O!   Ileż dusz uświęci ta modlitwa.

5. Dusza, która poleca mi się przez Różaniec  –  nie zginie.

Czytaj dalej „15 Obietnic Matki Bożej za odmawianie Różańca Świętego”

Przełomowy moment w procesie beatyfikacyjnym Sługi Bożego ks. kard. Stefana Wyszyńskiego

Przełomowy moment w procesie beatyfikacyjnym Sługi Bożego ks. kard. Stefana  1. Wyszyńskiego. W diecezji szczecińsko-kamieńskiej rozpoczęło się oficjalne badanie cudu uzdrowienia kobiety z choroby nowotworowej za przyczyną Prymasa Tysiąclecia

Bliżej beatyfikacji
O wyborze domniemanego cudu w procesie ks. kard. Stefana Wyszyńskiego już w październiku ub.r. mówił na łamach „Naszego Dziennika” o. prof. Zbigniew Suchecki OFMConv, postulator w procesie beatyfikacyjnym i kanonizacyjnym ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Jak teraz podkreśla, „rozpoczęcie procesu w sprawie domniemanego cudu to jeden z najważniejszych momentów w toczącym się procesie beatyfikacyjnym Prymasa Tysiąclecia”.

Sprawa dotyczy młodej kobiety, która w wieku 19 lat zachorowała na raka tarczycy. 17 lutego 1988 r. przeszła operację tego gruczołu. Usunięto zmiany nowotworowe oraz dotknięte przerzutami węzły chłonne. Po chwilowej poprawie zdrowia stan kobiety znacznie się pogorszył. Lekarze dawali jej trzy miesiące życia. Dzięki modlitwie sióstr zakonnych za wstawiennictwem Sługi Bożego ks. kard. Stefana Wyszyńskiego nastąpiła zdecydowana poprawa, która utrzymuje się do dziś. Potwierdzają to systematyczne kontrole medyczne.

Właśnie ta łaska domniemanego cudu uzdrowienia została wybrana spośród wielu innych przypisywanych wstawiennictwu Prymasa Tysiąclecia. Informacje te znalazły się w wydanym wczoraj komunikacie podpisanym m.in. przez o. Gabriela Bartoszewskiego OFMCap, wicepostulatora w procesie beatyfikacyjnym ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Wczoraj, również na terenie diecezji, w której miał miejsce domniemany cud – w kaplicy Domu Arcybiskupiego w Szczecinie – ks. abp Andrzej Dzięga, metropolita szczecińsko-kamieński, otworzył oficjalnie proces o domniemany cud i powołał specjalny trybunał do zbadania sprawy. W jego skład weszli: delegat biskupa, promotor sprawiedliwości, dwóch notariuszy, lekarz biegły i doręczyciel pism. „Zadaniem Trybunału będzie przesłuchanie świadków, w tym osoby uzdrowionej, lekarzy leczących i zebranie oraz opracowanie dokumentacji lekarskiej” – czytamy w komunikacie wydanym po zakończeniu pierwszej sesji w tym
procesie.

Uznanie cudu przyspieszy drogę do beatyfikacji. Nie wiadomo jednak, ile potrwa sam etap diecezjalny jego badania. – O datach trudno mówić, bo etap ten jest bardzo czasochłonny – zaznacza o. prof. Suchecki. Gdy proces w Polsce zakończy się pomyślnie, akta w sprawie domniemanego cudu zostaną przesłane do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Tam badać je będzie komisja lekarska; gdy oceni, że jest to przypadek nie do wytłumaczenia z medycznego punktu widzenia, to wtedy akta sprawy trafią do komisji teologicznej. Cały czas trwają prace nad Positio – najważniejszym dokumentem procesu w sprawie beatyfikacji ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Kiedy już zostanie ono złożone w Kongregacji, czekać będzie w kolejce na podjęcie nad nim dyskusji przez gremium konsultorów teologów, a później kardynałów i biskupów. Sprawy beatyfikacyjne, w których jest już badany cud, są rozpatrywane jako pierwsze.
Dopiero po ogłoszeniu dekretu o heroiczności cnót Kongregacja rozpatruje dokumentację o cudownym uzdrowieniu.

Wiadomość o otwarciu procesu z radością przyjmuje nie tylko Polska, ale także świat. Jak informuje postulator ks. prof. Suchecki, postępami w procesie beatyfikacyjnym ks. kard. Stefana Wyszyńskiego interesują się osoby z różnych stron świata. Przede wszystkim cieszą się osoby, które znały osobiście Sługę Bożego, które żyją w myśl jego nauczania i starają się o to, aby było ono poznawane przez kolejne pokolenia Polaków. – Otwarcie procesu w sprawie domniemanego cudownego uzdrowienia za wstawiennictwem Prymasa Tysiąclecia to wielka radość, to krok ku beatyfikacji ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, która wydaje się bardzo potrzebna w obecnej sytuacji – podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Anna Rastawicka z Instytutu Prymasa Stefana Wyszyńskiego, która pracowała w Sekretariacie Prymasa Tysiąclecia i należała do osób z jego najbliższego otoczenia. Przypomina, że winniśmy czerpać przykład z życia i posługi ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, z jego wiary, dojrzałości społecznej, iść drogą, którą nam wskazywał, zwyciężania przez poszanowanie wzajemne, przez szacunek dla człowieka, iść drogą nadziei, że nie ma rzeczy niemożliwych. –

Przeżywamy Wielki Post, Chrystus zwycięża nawet na krzyżu. Zarówno w osobistych ludzkich sytuacjach, jak i w społecznych Bóg zwycięży. Tego uczy nas życie Sługi Bożego – zaznacza Anna Rastawicka.

Ksiądz kardynał Stefan Wyszyński jest symbolem wierności powołaniu chrześcijańskiemu, kapłańskiemu i biskupiemu. Był gorliwym pasterzem Kościoła, ale też gorącym patriotą. Posługę Prymasa Polski pełnił w okresie jawnego prześladowania Kościoła w naszej Ojczyźnie. Zdecydowaną obronę Kościoła i chrześcijańskich wartości przypłacił trzyletnim więzieniem. Nawet w niewoli podejmował pracę dla Kościoła i Polski, którą była wizja Wielkiej Nowenny, odnowienia Ślubów Narodu Polskiego, peregrynacji kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej.

Prymas Tysiąclecia był wielkim kapłanem, biskupem, a analiza jego świętości od  2 najmłodszych lat, poprzez czas uwięzienia, ukazuje wyjątkowość jego postaw jako człowieka, chrześcijanina, kapłana. Proces w sprawie beatyfikacji i kanonizacji ks. kard. Stefana Wyszyńskiego na etapie diecezjalnym został zainaugurowany 29 maja 1989 r. i zakończył się w 2001 roku. Przesłuchano wówczas 65 świadków, ocenie teologicznej poddano wszystkie pisma drukowane Prymasa Tysiąclecia. Komisja historyczna przebadała natomiast pisma niedrukowane. 8 lutego 2001 r. akta procesu wysłano do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, która z końcem 2002 r. wydała dekret jego ważności. Wówczas także mianowano relatora, pod kierunkiem którego postulator i jego współpracownicy opracowują Positio – dokument zawierający obszerną dokumentację procesową. Praca nad nim jeszcze trwa.

Za; http://www.naszdziennik.pl – Środa, 28 marca 2012, Nr 74 (4309)
Zdjęcia – Wikipedia.pl

O PRAWDZIWOŚCI RELIGII KATOLICKIEJ – św. Augustyn

Św. Augustyn Biskup, Doktor Kościoła

Jeśli znajdą się tacy, którzy w Boga nie wierzą, przeto wszelkiej przeciwni są religii, z takimi rozprawiać nie warto. Ale którym konieczność religii jest oczywistą, oczywistym też być musi, że prawdziwej trzymać się należy. Gdzież znajdujemy prawdziwą? Nie u tych, którzy się w tak ważnym przedmiocie zgodzić nie mogą, ani pomiędzy sobą, ani nawet sami w sobie; którzy, mówię, ani wspólnego wyrazu wiary nie mają, ani wierze własnej przyznać najwyższą powagę nie śmieli. Jedna tylko religia katolicka łączy swoich zwolenników w jedno niezmienne wyznanie prawdy, i wierząc, iż prawda jest prawdą, powątpiewać o niej zabrania. Zaiste, gdyby religia katolicka nie była innej przysługi ludziom oddała, jak tylko tę, iż wszelkie spory o istnieniu Boga i o najwyższym dobru udaremniła, już by się niezmiernie była światu przysłużyła, utwierdzając jedność wiary i spokojność umysłów. Nieugiętość Kościoła jest spokoju podstawą.

O tej zbawiennej nieugiętości świadczy niezmienne Kościoła postępowanie z tymi, którzy się zasadom jego nie poddawali. Niezmierna liczba kacerstw zapełniających karty dziejów, lub ćmiących obecnie widnokrąg wiary, są dowodem, iż Kościół żadnego w łonie swym nie ścierpi, który by zdaniem lub słowami odstępował od prawej nauki o Bogu Ojcu; o wiekuistej mądrości, która jest Synem; o Duchu Świętym, który nas oświeca. Zasadę swoją: iż filozofia, czyli miłość i poszukiwanie mądrości w niczym się od religii prawdziwej nie różni, tę utwierdza w umysłach najskuteczniej, kiedy tych, którzy naukę jego odrzucili, odrzuca od tajemnic swego miłowania. Nie tylko tych odpycha, którzy targnęli się na Sakramenty, lecz i tych którzy z nauką nie są w zgodzie. Jeśli napomnieni nie zechcą poprawić się, lecz wytrwają uporczywie w błędzie, wnet zostaną oddzieleni od obcowania z Kościołem. Tak stało się w starożytności Arianom, Photynianom i innym, nie mówiąc o nowszych kacerstwach, których właściwe imiona są cechami obłędności i środkiem rozróżnienia pomiędzy sobą. Schizmatycy przecie byliby pozostali na łonie Kościoła, gdyby nie byli uniesieni opodal, falami własnej pychy.

Co do żydów, tych wyniosło wysoko nad pogan poznanie bytu Boga prawdziwego wszechmogącego, choć istoty Jego nie poznali. Zostali jednak pogrążeni w zakale cielesności, spodziewając się od Boga tylko dóbr widzialnych i marnych, a własnego zakonu [(prawa)] nie rozumieli, obejmującego zarysy nowego ludu, którego pokora wynosi na szczyt chwały.

U ciemnych i krnąbrnych żydów, nie możemy znaleźć prawdziwej religii: szukać jej nie możemy w zabobonach rozlicznej pogańszczyzny, ani w niedorzecznych poprawkach heretyckich, ani w kłamliwych nabożeństwach dumnej schizmy. Prawą wiarę zachowali ci, których czyste i pokorne zostały obyczaje, których nauka jedna i niezmienna, a których zna świat od wieków, pod nazwą chrześcijan katolików prawowiernych.

Katolickiemu Kościołowi „wszystko dopomaga ku dobremu„, służą nawet nieprzyjaciele i odszczepieńcy. Służą poganie, jako pole podbojów; kacerze, jako kamień probierczy czystości wyznania, i dowód niewzruszonej mocy; żydzi, jako świadkowie podania [(tradycji)] i przeciwieństwo wykazujące świetność nowego zakonu. Poganom otwiera Kościół ramiona, w miłosnym upragnieniu rozszerzenia Królestwa Chrystusowego; odpędza kacerzy w obronie czystości swej. Zaniedbuje schizmatyków, bo nieposłuszni jego powadze, przestali być jego dziećmi; upokarza żydów blaskiem wielkości swej, przy której gaśnie światło synagogi, i którą bunty zakamieniałego ludu w nowe stroją świetności. Jednocześnie otwiera wszystkim bramy zbawienia i łaski; gotów oświecać pogan światłem wiary, poprawić kacerzy prawością nauki, przyjmować do łona swego schizmatyków, jak tylko do jedności zatęsknią, objąć w miłości żydów wyleczonych ze ślepoty.

Co do synów swoich, którzy by dali się powodować wpływami światowymi w osądzeniu wiary, a nie zasadami świętości, tych cierpi Kościół jako słomę żniwa Pańskiego, pożyteczną przecie ku zachowaniu dobrego ziarna, aż nadejdzie pora oczyszczenia. Wszakże od woli każdego zawisło, zostać słomą lub ziarnem; przeto Kościół cierpliwym jest dopóty, dopóki jawne nie nastąpiło zaskarzenie, lub otwarta zuchwałość. Wtenczas ich wyrzuca i wrota łaski przed nimi zapiera. Cóż się staje z wykluczonymi?

Otóż wykluczeni za nieprawość obyczajów, albo powrócą na łono Matki przez pokutę – albo porwani niepohamowanym pociągiem, wpadną w ostateczności zepsucia i zgubą swoją staną się zbawiennym przykładem. Wykluczeni dla błędu, albo rozpoczną schizmę doświadczającą cierpliwości Kościoła, albo zapędzą się aż do kacerstwa wsławiającego moc i światło naszej wiary, i nastręczającego nam sposobność własnego wydoskonalenia. Ten bywa zwyczajnie koniec chrześcijan cielesnych, uniesionych błędami i uporem.

Wszakże dozwala niekiedy Opatrzność, żeby chwilowo, ci ludzie złego serca, wzięli górę nad dobrymi, i poburzywszy kościół, wygnali z niego cnotliwych.

Ale słudzy Boga, miłownicy pokoju, zachowują się cierpliwie: schizmy ni kacerstw nie wszczynają, a świat od nich bierze naukę, jak daleko powinna być posunięta czystość i poświęcenie prawdziwych naśladowców Jezusa Chrystusa. Oczekują wytrwale, żeby za uśmierzeniem niepokojów, mogli powrócić na swe miejsca w kościele, a jeśli powrócić nie będą mogli, czy to z powodu trwającej burzy, czy dla niebezpieczeństwa niezgody większej, wtenczas zachowują się w cichości, życząc zbawienia prześladowcom swoim, nie kupiąc się w buncie, lecz utwierdzając do śmierci świadectwem i czynem, naukę Kościoła katolickiego. Ojciec zaś, widząc skrytości ich serca, czystego i pałającego wiernością, gotuje im niewidzialną koronę wiekuistej zasługi. Rzadko znajdują się tacy, jednakże częściej aniżeli się przypuszcza.

Tak więc nie ma ludzi, wypadków, ani zdarzeń, których by ku zbawieniu dusz i ku wyniesieniu ludu swego duchowego, Boska Opatrzność nie raczyła używać.

O prawdziwości Religii katolickiej podług św. Augustyna wolnym przekładem napisał L. R., Kraków 1853, ss. 23-30.

(Pisownię i słownictwo nieznacznie uwspółcześniono).
Pozwolenie Władzy Duchownej:

Gdy Rękopis pod nazwą „O prawdziwości Religii katolickiej” podług św. Augustyna „de vera Religione”wolnym przekładem sporządzony, nie zawiera w sobie nic przeciwnego ani wierze św., ani dobrym obyczajom; przeto dla pożytku szukających rzetelnej prawdy, drukiem ogłoszony być może.

Kraków 18 stycznia 1853 roku.

X. KAROL TELIGA S. T. Dr.

Kan. kat. Krak. Ksiąg treści religijnej Cenzor, mpr.

IMPRIMATUR

MATTHAEUS GŁADYSZEWICZ,

U. J. D. Administrator Gnlis Dioec. Cracoviensis mppr.

Dziełko „O prawdziwości Religii chrześcijańskiej” , według myśli i po większej części według tekstu księgi św. Augustyna „de vera Religione”w polskim narzeczu skreślone, z wielkiem przeczytałem zajęciem. – Nie znalazłem w niem nic przeciwnego zasadom wiary lub obyczajom katolicko – chrześcijańskiego kościoła, a nadto spostrzegałem w całym jego rozwoju szczytne chrześcijańsko–filozoficzne prawd religijnych zrozumienie, i do potrzeb dusz wznioślejszą pobożnością i oświatą namaszczonych, zastósowanie. Przeto uważam to pismo za wielce pożyteczne, i mianowicie do czytań świątecznych dla ludzi wyższej oświaty bardzo przydatne i korzystne. Z wyrażeniem głębokiego poważania, mam zaszczyt etc. etc.

Kraków 11 stycznia 1853 r.

X. WALERY SERWATOWSKI

© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Kraków 2004

———————————-

Zdjęcie od admin. – Wikipedia

Chrystus modli się za nas i w nas – św. Augustyn

Posted: 27 Mar 2012

Z Komentarza św. Augustyna, biskupa, do psalmu osiemdziesiątego szóstego

Słowo swoje, przez które Bóg wszystko uczynił, dał ludziom jako ich Głowę i dar najwyższy, oni zaś mieli stać się Jego członkami. Syn Boży jest więc zarazem i Synem Człowieczym; jednym Bogiem wraz z Ojcem, jednym człowiekiem wraz z ludźmi. Gdy wznosimy nasze błagalne modły do Boga, nie oddzielamy Syna od Ojca, a kiedy się modlimy jako Ciało Syna, niech się ono nie oddziela od swojej Głowy. Jeden jest tylko Zbawiciel swojego Ciała, nasz Pan, Jezus Chrystus, Syn Boży. On modli się za nas, modli się w nas, do Niego my się modlimy. Modli się za nas jako nasz kapłan; w nas się modli jako nasza Głowa; do Niego zanosimy modlitwy jako do naszego Boga.

Rozpoznajmy więc i nasze głosy w Jego wołaniu, a Jego głos w naszym wołaniu. Zwłaszcza, gdy w pismach proroków jest mowa o uniżeniu się Jezusa Chrystusa, które nam się wydaje niegodne Boga, nie wahajmy się odnieść je do Tego, który nie zawahał się stać jednym z nas. Wszystko jest Mu poddane, bo wszystko jest przez Niego stworzone.

Wpatrujmy się w majestat Jego Bóstwa, słuchajmy tego, co o Nim zostało powiedziane:

 „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało”.

 Widzimy Syna, którego Boży majestat przewyższa wszystko i wznosi się ponad całą chwałę stworzenia, a równocześnie Pismo święte ukazuje Go nam pogrążonego w udręce, modlącego się i sławiącego Ojca. Trudno nam w to uwierzyć, bo nasz umysł, jeszcze olśniony blaskiem Jego Bóstwa, wzdraga się dopuścić do siebie myśl o takim poniżeniu. Obawiamy się, jeśli tak można powiedzieć, przynieść ujmę Synowi Bożemu słysząc z Jego ust te same słowa, które my kierujemy do Niego, gdy się do Niego zwracamy jako do Boga. I dlatego wahamy się i nie wiemy, co o tym sądzić; a kiedy badamy Pismo, niczego tam innego nie znajdujemy, jak tylko to, że trzeba uciec się do Pana i nigdy się od Niego nie oddalać.

Obudźmy się, otrząśnijmy się ze snu i niech nasza wiara będzie czujna. Niechże ona dojrzy, że Pan, którego widzieliśmy jako Boga, przyjął postać sługi, stał się podobny do ludzi, i jako jeden z nich uniżył samego siebie i stał się posłuszny aż do śmierci, a wisząc na krzyżu żalił się słowami psalmu:

 „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił”.

 Modlimy się przeto do Chrystusa jako do Boga, On zaś modli się jako człowiek. W pierwszym wypadku chodzi o Boga, w drugim występuje On jako sługa. Albowiem przyjął On naturę ludzką, podlegającą zmianom, aczkolwiek przez to sam nie doznał żadnej zmiany. My wraz z Nim tworzymy jedno; On jest Głową, my Jego Ciałem. Modlimy się więc do Niego. Modlimy się przez Niego i w Nim. Zanosimy nasze prośby razem z Nim, a On modli się w nas.

—————————————————————————-

Za; „Wielkopostne medytacjie on-line”serwis PSPO

Za; http://www.brewiarz.pl/index.php3

Zdjęcie; Wikipedia – św. Augustyn

Kazanie św. Grzegorza z Nazjanzu, biskupa, *O miłości ubogich*

„Błogosławieni miłosierni, mówi Chrystus, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.

Nie najmniejsze miejsce wśród błogosławieństw przypada miłosierdziu. Albowiem: „Błogosławiony ten, kto myśli o biednym nędzarzu”, oraz „Dobrze się wiedzie człowiekowi, który lituje się i pożycza”. Trzymajmy się tego błogosławieństwa, zasłużmy na miano ludzi wyrozumiałych, bądźmy współczujący.

Niech nawet i noc nie będzie ci przeszkodą w okazywaniu miłosierdzia.

Nie mów bliźniemu: Przyjdź później, dam jutro”,

lecz to, co zamierzasz, okaż od razu twoją dobroczynnością; albowiem tego jednego nie ścierpi miłosierdzie, a mianowicie odkładania na później.

„Podziel się swym chlebem z głodnym, wprowadź do swego domu biednych i tułaczy”, a uczyń to chętnie i z radością. Bo „kto pełni uczynki miłosierdzia, niech to czyni ochoczo”, mówi Pismo Święte. W ten sposób, dzięki twojej gotowości, podwójny owoc przyniesie ci twoja dobroczynność. Albowiem to, co się czyni niechętnie i z przymusem, jest niewdzięczne i niepiękne.

Należy się cieszyć, a nie smucić, gdy możemy komuś coś dobrego uczynić. Jeżeli „nie będziesz przebierał i wynajdywał przeszkody”, mówi Pismo święte, to znaczy jeśli nie okażesz się drobiazgowym sknerą, jeśli nie będziesz się zastanawiał i zrzędził, to zaistnieje coś wielkiego i godnego podziwu, a zapłata okaże się wielka i wspaniała.

„Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko zakwitnie twoje zdrowie”.

A któż jest taki, kto by nie pragnął światłości i zdrowia? Jeżeli więc choć trochę zważacie na to, co mówię, wy, słudzy Chrystusa, Jego bracia i współdziedzice, to póki czas, Chrystusa odwiedzajmy, o Chrystusa miejmy staranie, Chrystusowi podajmy pokarm, Chrystusa odziewajmy, Chrystusa zapraszajmy, Chrystusa uczcijmy. I nie tylko stołem, jak niektórzy, ani wonnościami, jak Maria, czy też tylko grobowcem, jak Józef z Arymatei, ani tym, co potrzebne do pogrzebu, jak Nikodem, który jedynie połowicznie miłował Chrystusa, ani też złotem, kadzidłem i mirrą, jak to pierwsi uczynili Mędrcy ze Wschodu. Ale Pan wszechświata domaga się miłosierdzia raczej niż ofiary; ono zaś jest więcej warte niż krocie tłustych baranów. Okażmy Mu więc to miłosierdzie będąc miłosierni dla ubogich, którzy są dzisiaj wzgardzeni i odrzuceni; aby, kiedy stąd odejdziemy, przyjęli nas oni do wiecznych przybytków, w tymże Chrystusie, Panu naszym, któremu niech będzie chwała na wieki. Amen.

________

* Kazanie 14, 38. 40.

Za; http://www.tyniec.benedyktyni.pl – Liturgia Godzin

Obrazek z http://pl.wikipedia.org