
Niepostrzeżenie Benedykt XVI stał się strawny dla lewych i otwartych. Ze wszystkiego pamiętają mu już tylko (pozytywnie) dwie rzeczy.
Pierwszą: że poszedł na emeryturę i przestał dręczyć postępowy świat. Drugą: że w 1969 roku powiedział w heskim radiu, iż Kościół „czekają ciężkie czasy”, że będzie małą trzódką, że „nie będzie w stanie zapełnić wielkich budowli, które powstały w okresie dobrej koniunktury”. Hura! – powtarzają te słowa wszystkie niusłiki i tygodniki. Nawet on to wiedział: przestaną się liczyć, znikną, przejmiemy rząd dusz.
Czytaj dalej „Siłą Kościoła jest wiara, nie debata – Benedyktowi XVI na 94. urodziny z najgłębszą wdzięcznością”
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.