LUBLIN – ŁZY MATKI BOŻEJ

Wiek XX słusznie jest nazwany wiekiem „Mariofanii”, w tym wieku odnotowano na całym świecie ok. 400 zjawień Najświętszej Maryi Panny. Matka Boża przemawia na różne sposoby. I tak przyszła do nas na przykład w Fatimie w 1917, w Beauraing w 1932, w Banneux w 1933, w Betanii (Wenezuela) w 1976 i w San Nicolas w Argentynie w 1990. Wydarzenia w tych konkretnych miejscach zostały już uznane przez Kościół. Nie można tu pominąć Medziugorja, gdzie od roku 1981 trwają objawienia Matki Bożej-Królowej Pokoju. Maryja przemawia do współczesnego świata poprzez różne znaki, jednak najbardziej znaną formą obecności Matki Bożej pośród Jej ludu są płaczące obrazy i figury Maryi. W XX wieku zanotowano na świecie około 200 takich przypadków (np. pielgrzymująca figura Matki Bożej Fatimskiej w USA, Montichiari-Fontanelle, liczne kopie i obrazy Róży Duchownej – np. Maasmechelen w Belgii – w Syrakuzach na Sycylii, Akita w Japonii, Naju w Korei).

Fenomen płaczących obrazów i figur Madonny, jak również przekazywane przez Maryję Pannę orędzia, są znakiem dzisiejszych czasów, który – właściwie, z wiarą odczytany i przyjęty – może przyczynić się do przemiany i odnowy dzisiejszego świata. W książce „Madonna płacząca”, autorstwa ks. R. Uklei, czytamy: „Zjawisko łez występujących wokół obrazów i figur Maryjnych, jak i również objawiającej się Matki Bożej jest bez wątpienia wymownym znakiem, który skłania do poważnej refleksji.(…) Widok płaczu i łez na obliczu bliźniego, a szczególnie osoby nam bliskiej i drogiej, spontanicznie porusza do głębi serce, wywołuje zainteresowanie, wzbudza chęć zrozumienia przyczyn oraz skłania do współczucia i próby pociechy.(…) Kiedy dowiadujemy się o faktach łez, nierzadko też krwawych, płynących z oblicza Matki Bożej, to przychodzą na myśl podobne refleksje. Pytania narzucają się same: Dlaczego Madonna płacze? Co jest powodem Jej łez?” Jan Paweł II oddany całkowicie Maryi, powiedział 28 lutego 1979: „Jeżeli Maryja płacze, to znaczy, że ma powody do tego”. 

Co jest powodem płaczu Matki Bożej? Myślę, że odpowiedź jest bardzo prosta. Kiedy poddamy analizie życie ludzi XX wieku, szybko dostrzeżemy, jak bardzo świat zszedł z drogi Bożych przykazań. Światem rządzą wojny, nienawiść, życie bez wiary i modlitwy, kłótnie, chciwość, zazdrość, pijaństwo, „wolna miłość”, żądza cielesnego używania. Maryja płacze nad grzechami aborcji, pornografii, demoralizacji młodych ludzi, z powodu rozwiązłości seksualnej, „dzikich” małżeństw, rozwodów, prostytucji, z powodu wszelkich zboczeń i wynaturzeń, z powodu bezbożności, materializmu, z powodu oddawania czci bóstwom, a pogardzania Bogiem i sakramentami świętymi. To wszystko okrutnie rani Niepokalane Serce Maryi. 

Dlaczego Maryja wciąż płacze? Chyba dlatego, że człowiek jakby zatracił zdolność do słyszenia. Może, kiedy dostrzeże łzy, zatrzyma się? Może podda swoje życie refleksji, może się nawróci, może nie przejdzie obojętnie obok łez Matki? Na pytanie, dlaczego Maryja płacze, można więc chyba odpowiedzieć następująco: Płacze, by zatrzymać świat znajdujący się na drodze ku przepaści, ku potępieniu. Być może łzy, płynące dziś w tylu miejscach na świecie, okażą się narzędziem ewangelizacji i pomogą w powrocie na drogę do Boga. 

Wydarzenie, o którym przypomniał nam Papież 

Fenomen krwawych łez nie ominął i naszego kraju. Maryja w swoim obrazie płakała w Lublinie 3 lipca 1949. O wydarzeniu tym przypomniał niespodziewanie Jan Paweł II, który pielgrzymując na Sycylię, 6 listopada 1994, nawiedził i poświęcił sanktuarium Matki Bożej Płaczącej w Syrakuzach. W homilii Ojciec Święty przypomniał wszystkim tam zgromadzonym, a w sposób szczególny rodakom, że podobne zdarzenie miało miejsce na ziemi polskiej: 

«Łzy Maryi pojawiają się także w Jej objawieniach, którymi Ona towarzyszyła w kolejnych epokach Kościołowi w jego wędrówce po drogach świata. Maryja płakała w La Salette, a było to w połowie ubiegłego stulecia, przed objawieniami w Lourdes, w okresie wielkiego nasilenia postaw antychrześcijańskich we Francji. A drugi raz Maryja zapłakała tutaj, w Syrakuzach. Było to po zakończeniu II wojny światowej. I można było zrozumieć ten płacz na tle tych właśnie wydarzeń, na tle całej hekatomby ofiar, jakie druga wojna światowa spowodowała, na tle eksterminacji synów i córek Izraela, na tle zagrożenia Europy od Wschodu przez programowo ateistyczny komunizm. W tym też czasie płakał obraz Matki Bożej Częstochowskiej w Lublinie, ale to wydarzenie jest mało znane poza Polską. (…) Te łzy Maryi należą do porządku znaków. Świadczą one o obecności Matki w Kościele i świecie. Matka płacze wówczas, kiedy dzieciom zagraża jakiekolwiek zło, duchowe czy też fizyczne. Łzy Maryi są zawsze uczestnictwem w płaczu Chrystusa nad Jerozolimą, czy też na drodze krzyżowej, czy wreszcie przy grobie Łazarza…» 

(Z przemówienia Papieża z okazji konsekracji nowego sanktuarium Matki Bożej Płaczącej w Syrakuzach 6.11.1994.) 

Historia obrazu 

Obraz Matki Bożej, o którym przypomniał papież, został namalowany na prośbę bpa Mariana Fulmana przez prof. Bolesława Rutkowskiego z Częstochowy. Na płótnie o wymiarach 180 x 120 cm artysta przedstawił wizerunek Matki Bożej z Jasnej Góry. Obraz umieszczono w bocznym ołtarzu katedry. Tam znajduje się do dziś. Artysta był człowiekiem głęboko religijnym, malował nie tylko pędzlem, ale i sercem. Umieszczony w katedrze obraz został gorąco przyjęty przez wiernych, stał się od pierwszej chwili obiektem szczególnej czci i zasłynął łaskami. Sprowadzając obraz biskup Fulman pragnął przybliżyć ziemi lubelskiej i lubelskiemu Kościołowi oblicze Matki Bożej Częstochowskiej. Dzisiaj można powiedzieć, że to Oblicze tak zrosło się z tym miastem, z tą świątynią, że trudno sobie wyobrazić katedrę, miasto i Kościół lubelski bez tego obrazu. 

Do wydarzenia, o którym mówił Papież, doszło w niedzielę 3.07.1949, około godz. 16.00. Wierni modlący się przed Obrazem Matki Bożej Częstochowskiej zauważyli zmiany na Jej Twarzy: z oka spływała krwawa łza. Pracująca w katedrze s. Barbara Stanisława Sadowska – szarytka – natychmiast poinformowała o tym wydarzeniu ks. Tadeusza Malca, ówczesnego wikariusza parafii katedralnej. W relacji ks. Malca czytamy: 

„Około godz. 16.00 do zakrystii wbiegł zakrystianin i oświadczył, że coś niezwykłego dzieje się z Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. Udałem się natychmiast i zauważyłem tłum ludzi wpatrzonych w obraz. Spojrzałem i zauważyłem posuwające się z prawego oka czarne krople, spływające po policzku ku bliznom. Uniesienie ludzi, jęk, płacz było tak potężne, że i ja również rzuciłem się na kolana i razem z ludźmi dałem się unieść wielkiemu wzruszeniu aż do łez… Mnie osobiście się wydawało, że obraz był ożywiony, twarz uśmiechnięta i jakaś jasność biła.(…) Krople rozlały się po policzku. Ludzie płakali, krzyczeli na głos. Zerwałem się po chwili i pędem pobiegłem do księdza biskupa, który leżał chory w swoim mieszkaniu. Opowiedziałem mu wszystko. Widziałem wzruszenie u niego…” 

Wieść o wydarzeniach w lubelskiej katedrze rozniosła się lotem błyskawicy nie tylko po mieście, ale po całej Polsce. Spowodowało to wielki napływ wiernych, pragnących ujrzeć Cudowny Obraz Matki Bożej Częstochowskiej. Już wieczorem pierwszego dnia tłumy gromadziły się nie tylko w katedrze, ale na placu katedralnym, śpiewano pieśni religijne, modlono się. Ludzie w kilkukilometrowych kolejkach ustawiali się i cierpliwie czekali na wejście do katedry. Wydarzenia tego dnia dały początek masowym pielgrzymkom do Cudownego Obrazu Matki Bożej w katedrze lubelskiej. Pewnie wielu pielgrzymów przywiodła po prostu chęć zobaczenia tego wydarzenia, przychodzili powodowani ciekawością. Szli jednak także do Matki Bożej ze swoimi troskami i problemami. W pierwszych dniach przychodzili mieszkańcy miasta, później nadciągali wierni z bliższych i dalszych okolic. Przyjeżdżano do Lublina, czym kto mógł. Zbiorowe pielgrzymki były zakazane przez władze państwowe. Mimo to wierni docierali nieraz z bardzo odległych miejscowości. Chcąc należycie ocenić ten wzmożony ruch pielgrzymkowy, jego wartość, trzeba wziąć pod uwagę trud i wiarę ludzi, tak bardzo w owym czasie i warunkach utrudzonych i prześladowanych. Przychodzili z nadzieją odnowy swego życia. „Zasmucona Pani – jakby chcieli śpiewać – wszyscy dzisiaj Cię prosimy, zostań razem z nami.” 

Reakcja władz, a zwłaszcza organów bezpieczeństwa była natychmiastowa. Od razu wydano walkę «cudowi». Opracowywano różne metody i warianty akcji, które miały postawić tamę napływającym pielgrzymom. Z każdym dniem nad katedrą lubelską gromadziły się coraz cięższe chmury. Rozwinięto bardzo ostrą kampanię prasową. W sposób szczególny włączył się w nią „Sztandar Ludu”, który 14 lipca zamieścił artykuł zawierający słowa: „Część reakcyjnego kleru usiłuje sfanatyzować najbardziej ciemne grupy społeczne, usiłuje cofnąć nas do mroków średniowiecza, do czasów, gdy ludzi postępu, wielkich myślicieli męczono i palono na stosie. (…) Łza na obrazie Matki Boskiej potrzebna im była po to, by dziesiątki tysięcy wiernych oderwać od pracy, by wzniecić fanatyzm religijny”. W kilka dni później ta sama gazeta zamieściła kolejny artykuł ze znamiennym tytułem: „Lublin nie będzie ciemnogrodem”. Autor poddał krytyce wszystko, co mógł, nie omijając biskupa. Napisał: „Pod wywieszką rzekomego cudu, ściągnięto milionowy haracz z oszukanych wiernych, oddano ich na łup wyzysku wszelkich spekulantów, oderwano tysiące ludzi od pracy w najgorętsze żniwne dni. (…) Zrobiono to dla celów politycznych, dla walki przeciw państwu ludowemu. Zrobiono to dlatego, że chciano ten oszukańczy, sfałszowany «cud» przeciwstawić wielkiemu dziełu odbudowy kraju”. W obliczu tych wydarzeń została powołana komisja, która działała pospiesznie i pod presją. Komisja nie wypowiedziała się na temat przyczyn ukazania się łez. Protokół wstępny zaginął, a niektórzy z członków zostali aresztowani. Zjawisko płaczu trwało krótko i nie powtórzyło się. Wszyscy je widzieli, dostrzeżono je więc obiektywnie. Nawet ludzie nieprzychylni – żądając od Kościoła stwierdzenia, że nie było cudu – pośrednio przyznawali, że coś można było zobaczyć. Faktom zaprzeczyć się nie da. Owoce łez Maryi… 

Wciąż powraca pytanie: Czy zdarzenie w lubelskiej katedrze z 3 lipca 1949 było cudem? 

Wielu nie ma wątpliwości i żadne oficjalne stwierdzenie nie jest im potrzebne. Są przekonani, że Moc Boża przez łzy Matki zmieniła ich życie. Bezspornie możemy stwierdzić, że – według relacji świadków – na obrazie były zauważalne zmiany; nadawali oni temu zjawisku niecodzienną interpretację; katedra stała się miejscem modlitwy i celem pielgrzymek. Choć Kościół wcześniej oficjalnie nie wypowiedział się na ten temat, jednak Papież przywołał to wydarzenie w Syrakuzach. Postawa ludzi wierzących – którzy odczytali wydarzenie jako wezwanie Bożej Matki, by dzieci ożywiły wiarę – stała się impulsem do przemiany życia. O wyjątkowości miejsca i o owocach, jakie przyniosły matczyne łzy, świadczą liczne wota, setki spowiedzi, liczne nawrócenia i uzdrowienia. Przez cały dzień przed oblicze Płaczącej Matki przychodzą mieszkańcy miasta i okolic, by w cichej modlitwie polecić Jej swoje radości, smutki i nadzieje. Katedra stała się miejscem pielgrzymek. Spontanicznie i wytrwale wierni modlą się już przez wiele lat na tym miejscu. 

Ważne daty w historii Płaczącego Obrazu 

Wielkim wydarzeniem stał się rok 1981, kiedy to – w ciężkich chwilach dla naszego narodu – Maryja po raz pierwszy wyszła z katedry. Witało Ją kilkadziesiąt tysięcy wiernych zgromadzonych na Placu Katedralnym. Wielkim wydarzeniem w życiu Kościoła lubelskiego była także koronacja Cudownego Obrazu. Dokonał jej 26 czerwca 1988 Prymas Polski, kard. Józef Glemp. W uroczystości wzięło udział 21 biskupów, setki kapłanów oraz 350 tysięcy wiernych. Można powiedzieć, że było to największe zgromadzenie wiernych ostatnich lat, nie licząc pielgrzymek papieskich. Kiedy myślimy o Cudownym Obrazie Matki Bożej Płaczącej z katedry lubelskiej, to myślimy o samej Maryi, Matce Bożej. Gdy widzimy wiernych wciąż modlących się przed Jej Obliczem, gdy dostrzegamy ich wiarę, miłość do Maryi, wytrwałość, rodzi się pytanie: Kim jest dla nas Maryja? Myślę, że za odpowiedź i jako podsumowanie tej refleksji na temat „cudu lubelskiego” mogą posłużyć słowa kard. Wyszyńskiego – Prymasa Tysiąclecia: „Potrzebujemy Jej i nie wstydzimy się tego. Potrzebujemy Jej, jak płuca potrzebują powietrza, serce – krwi i miłości, stopy – oparcia, oczy – światła, usta – pokarmu. Jak dziecko jeszcze nie narodzone potrzebuje matki, nie możemy istnieć i żyć bez niej i poza nią… Potrzebujemy Jej jak potrzebował Jej Syn Boży.” 

Jan Lisowski mic 

Bibliografia: 

1) K. Rudnicki, Cuda i objawienia w Polsce, Warszawa 1990; 

2) R. Ukleja, Płacząca Madonna, Warszawa 1994; 

3) Sanktuarium Maryjne – Katedra Lubelska, broszura 


FRAGMENT PRZEMÓWIENIA JANA PAWŁA II – 8 MAJA 1994

«Przemawiam do was ze szpitalnego pokoju i muszę powiedzieć, że ten „przystanek cierpienia” był bardzo potrzebny. Był bardzo potrzebny jako przygotowanie do wizyty na Sycylii, w Katanii i w Syrakuzach, gdzie objawiła się płacząca Matka Boża. Czyż nie płakała po raz pierwszy już sto lat temu? Płacz Maryi przywodzi na myśl górskie sanktuarium w La Salette we Francji. Matka Boża musiała zapłakać raz jeszcze w naszym stuleciu, po II wojnie światowej. Płakała. Płacz jest jednym z naturalnych zachowań kobiety. Dobrze wiemy, jak wiele dokonał kobiecy płacz w życiu św. Augustyna i wielu innych. Płacz kobiety i płacz Matki Bożej to znaki nadziei. Bardzo potrzebny był taki znak na zakończenie Synodu poświęconego Afryce. Bardzo potrzebny był ten płacz Maryi w czasie, który poświęciliśmy na wielką modlitwę za Włochy. Ten płacz ma wielkie znaczenie dla Europy, dla naszego przygotowania do bliskiego już trzeciego tysiąclecia chrześcijaństwa. Ten płacz przynosi opatrznościowe owoce. 

Z tego szpitalnego pokoju jest mi jakby łatwiej zawierzyć wszystko Bogu, złożyć w Jego dłoniach wszystkie problemy, wszelkie przedsięwzięcia duszpasterskie, radości, obawy i nadzieje wielkiego kontynentu afrykańskiego. Łatwiej mi jest uczynić to wszystko dzięki łzom Maryi. Są one tak potrzebne, tak opatrznościowe, niosą tak wiele nadziei. Niech Matka Boża wyjedna nam przez te łzy, aby dobre ziarno obficie zasiane podczas fazy przygotowawczej Synodu i troskliwie kultywowane w minionym miesiącu codziennych spotkań, przyniosło obfite owoce – owoce wiary, nadziei i miłości dla kontynentu afrykańskiego i dla całej ludzkości….»

———————————————————————————————

Za; http://voxdomini.com.pl/index.html


Nabożeństwo 54 dniowe do Królowej Różańca Świętego z Pompei

Cudowny Obraz Matki Bożej Różańcowej

(…) W 1876 r. siostra Maria Conetta de Litalla podarowała Bartłomiejowi Longo stary i bardzo zniszczony obraz Matki Bożej Różańcowej. — Ten przyszły błogosławiony umieścił obraz w małym kościółku parafialnym w Pompejach.

Szybko okazało się, że modlący się w nowym sanktuarium doznają wielu łask, przede wszystkim uzdrowień. — Matka Boża objawiała się tam kilkakrotnie z różańcowym przesłaniem.

Nieuleczalnie chorej Fortunacie Agrelli mówiła: 

 —  „Zwracałaś się do mnie różnymi tytułami i zawsze otrzymywałaś moje łaski. Teraz wzywasz Mnie tytułem, który jest Mi najmilszy: Królowa Różańca Świętego, dlatego nie mogę odmówić twojej prośbie.

Odpraw trzy nowenny, a otrzymasz wszystko”.     (…)

Innym razem Matka Boża mówiła:

  —   „Ktokolwiek pragnie zyskać u Mnie względy, powinien odprawić trzy nowenny różańcowe z prośbą i trzy nowenny z podziękowaniem”.

W ten właśnie sposób narodziło się nowe nabożeństwo, nazywane Nowenną Pompejańską lub Nowenną Nie Do Odparcia – Nabożeństwo trwające 54 dni.

 ***

Najważniejszym aspektem Nowenny, jak i każdej innej modlitwy, jest wytrwałość.        

Nowennę pompejańską odmawia się przez 54 kolejne dni.

Każdego dnia odmawia się dawne trzy części Różańca (radosną, bolesną i chwalebną), można odmawiać również wszystkie cztery części.

Przed rozpoczęciem każdej z trzech części odmawia się wezwanie:

    „Ten Różaniec odmawiam na Twoją cześć, Królowo Różańca Świętego, w intencji…”.

  Każdą z trzech części kończymy zawołaniem:

    „Królowo Różańca Świętego, módl się za nami”.   

+++

Przez 27 dni błagalnych na zakończenie każdej części modlimy się:

    „Pomnij, o miłosierna Panno Różańcowa z Pompei, jako nigdy jeszcze nie słyszano, aby ktokolwiek z czcicieli Twoich, z Różańcem Twoim, pomocy Twej wzywający, miał być przez Ciebie opuszczony.

Ach, nie gardź prośbą moją, o Matko Słowa Przedwiecznego, ale przez święty Twój Różaniec i przez upodobanie, jakie okazujesz dla Twej świątyni w Pompei, wysłuchaj mnie dobrotliwie. Amen”.

Następnie przez kolejnych 27 dni dziękczynnych na zakończenie każdej z trzech części odmawiamy:

    „Cóż Ci dać mogę o Królowo pełna miłości?

Moje całe życie poświęcam Tobie —  ile mi sił starczy, będę rozszerzać cześć Twoją o Dziewico Różańca Świętego w Pompei, bo gdy Twej pomocy wezwałem, nawiedziła mnie łaska Boża.

Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś; o ile zdołam, będę rozszerzać nabożeństwo do Różańca Świętego, wszystkim głosić będę, jak dobrotliwie obeszłaś się ze mną, aby i niegodni, tak jak i ja, grzesznicy, z zaufaniem do Ciebie się udawali.

O, gdyby cały świat wiedział jak jesteś dobrą, jaką masz litość nad cierpiącymi, wszystkie stworzenia uciekałyby się do Ciebie. Amen”.

——————–
Za; Jak Bartłomiej ożywił Pompeje; http://www.przk.pl/   – marzec 2011.

Jak odmawiać Różaniec

Gwadelupa – depcze głowę węża

matka-boza-z-guadalupe2

Gwadelupa – depcze głowę węża

Film – kliknij i pobierz aby obejrzeć 

Prześlij innym!

——————————————————————–

Zobacz – Strony Matki Bożej z Gwadalupe

http://www.guadalupe.pl/

Matka Nadziei – Benedykt XVI

 (…) Święta Maryjo, Ty należałaś do tych pokornych i wielkich dusz w Izraelu. (…)
Ty żyłaś Świętymi Pismami Izraela, które mówiły o nadziei – o obietnicy danej Abrahamowi i jego potomstwu (por. Łk 1, 55).
Dlatego też pojmujemy święty lęk, jaki Cię ogarnął, gdy anioł Pana wszedł do Twej izby i powiedział Ci, że masz wydać na świat Tego, który jest nadzieją Izraela i którego świat oczekuje.
Dzięki Tobie, przez Twoje „tak”, nadzieja tysiącleci miała stać się rzeczywistością, wejść w ten świat i w jego historię.
Nad narodzeniem w betlejemskiej stajni jaśniała chwała aniołów, którzy nieśli dobrą nowinę pasterzom, ale równocześnie ubóstwo Boga na tym świecie było aż nadto odczuwalne. 

Starzec Symeon powiedział Ci o mieczu, który miał przeniknąć Twoje serce (por. Łk 2, 35), o znaku sprzeciwu, jakim miał być na świecie Twój Syn.
Począwszy od krzyża stałaś się w nowy sposób matką: matką wszystkich, którzy chcą wierzyć w Twojego Syna Jezusa i iść za Nim

. Miecz boleści przeniknął Twoje serce. Czy umarła nadzieja? Czy świat ostatecznie pozostał bez światła, życie bez celu?
W tamtej godzinie prawdopodobnie na nowo usłyszałaś w swoim wnętrzu słowa anioła, w których odpowiadał na Twój lęk w chwili zwiastowania: „Nie bój się, Maryjo!” (Łk 1, 30). Ile razy Pan, Twój Syn, mówił to samo swoim uczniom: Nie lękajcie się!
„Odwagi! Jam zwyciężył świat” (J 16, 33). „Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka” (J 14, 27). „Nie bój się, Maryjo!”
W godzinie Nazaretu anioł powiedział Ci też: „Jego panowaniu nie będzie końca” (Łk 1, 33). Czy może skończyło się, zanim się zaczęło? Nie, pod krzyżem, na mocy samego słowa Jezusa, Ty stałaś się Matką wierzących.
Tak więc pozostajesz pośród uczniów jako ich Matka, jako Matka nadziei.
Święta Maryjo, Matko Boga, Matko nasza, naucz nas wierzyć, żywić nadzieję, kochać wraz z Tobą. Wskaż nam drogę do Jego królestwa!
Gwiazdo Morza, świeć nad nami i przewódź nam na naszej drodze!

BENEDICTUS PP. XVI

Uroczyste poświęcenie gromnic – 2 lutego

[…] „ Uroczyste poświęcenie gromnic ma miejsce przed Mszą świętą. Kapłan ubrany w stułę i kapę koloru fioletowego odmawia przy ołtarzu pięć modlitw, które tłumaczą nam symbolikę świec.

Wierni zatem powinni wiedzieć, że poświęcone gromnice nie tylko obnosić mają w procesji, lecz z uszanowaniem przechowywać je po domach swoich i z wiarą korzystać z tego sakramentalium.

Gromnice zapala się m.in. przy łożu umierających, na pamiątkę nieśmiertelności wysłużonej przez Chrystusa i jako widomy znak szczególnej opieki Najświętszej Maryi Panny.

Po pięciu modlitwach kapłan skrapia wodą święconą i okadza świece, które następnie wręcza wiernym. Podczas rozdawania świec śpiewa się kantyk Symeona, przeplatany antyfoną „Lumen ad revelationem gentium, et gloriam plebis tuae Israel”? („Światłość na objawienie narodom i chwałę ludu izraelskiego”?). Po rozdaniu świec następuje modlitwa, a potem rusza procesja.

W jej trakcie wszyscy niosą zapalone świece, a chór śpiewa antyfonę „Adorna thalamum tuum Sion” 

(Ona bowiem jest bramą niebieską: — Ona nosi Króla chwały nowej światłości. Ona pozostaje niepokalaną Panną, piastując na swych matczynych rękach Syna, Który zrodzony z Ojca, pierwej nim stworzona jest jutrzenka i Którego przyjmując na swe łono, Symeon prorokował narodom, iż On jest Panem życia i śmierci, a także Zbawicielem świata”).

Druga antyfona wyjęta jest z Ewangelii św. Łukasza (2, 26–29), opowiadającej o tajemniczym spotkaniu starca Symeona z Dzięciątkiem Jezus w jerozolimskiej świątyni:

„Symeon otrzymał zapowiedź od Ducha świętego, iż nie umrze dopóki by nie oglądał Chrystusa Pańskiego:

— a gdy wnosili Dzieciątko do świątyni, wziął je na ręce swoje i błogosławił Boga mówiąc: Teraz puszczasz sługę Twego, Panie, w pokoju”.

Przy wejściu do kościoła śpiewa się następujące responsorium:

„Złożyli za Niego ofiarę Panu: parę synogarlic albo dwa gołębie, jako napisano jest w zakonie Pańskim. Gdy się wypełniły dni oczyszczenia Maryi według zakonu Mojżeszowego, przynieśli Jezusa do Jeruzalem, aby Go przedstawić Panu”.” […]

_______________________________

Źródło; – Forum Tradycji Katolickiej – fora.pl

KULT BŁOGOSŁAWIONEJ DZIEWICY W KOŚCIELE

KK 66. Maryja, dzięki łasce Bożej wywyższona po Synu ponad wszystkich aniołów i ludzi, jako Najświętsza Matka Boża, która uczestniczyła w tajemnicach Chrystusa, słusznie doznaje od Kościoła czci szczególnej. Już też od najdawniejszych czasów Błogosławiona Dziewica czczona jest pod zaszczytnym imieniem Bożej Rodzicielki, pod której obronę uciekają się w modlitwach wierni we wszystkich swoich przeciwnościach i potrzebach. Zwłaszcza od czasu Soboru Efeskiego wzrastał przedziwnie kult Ludu Bożego dla Maryi wyrażający się we czci i miłości, w inwokacjach i naśladowaniu, zgodnie z proroczymi słowami Jej samej:

„Błogosławioną zwać mię będą wszystkie narody, albowiem uczynił mi wielkie rzeczy, który możny jest” (Łk 1,48).

Kult ten – taki jak zawsze istniał w Kościele – choć zgoła wyjątkowy, różni się przecież w sposób istotny od kultu uwielbienia, który oddawany jest Słowu wcielonemu na równi z Ojcem i Duchem Świętym, i jak najbardziej sprzyja temu kultowi. Albowiem rozmaite formy pobożności względem Bożej Rodzicielki, jakie Kościół w granicach zdrowej i prawowiernej nauki zatwierdził stosownie do warunków czasu i miejsca oraz stosownie do charakteru i umysłowości wiernych, sprawiają, że gdy Matka czci doznaje, to poznaje się, kocha i wielbi w sposób należyty i zachowuje się przykazania Syna, przez którego wszystko (por. Kol 1,15-16) i w którym wiekuistym Ojcu „spodobało się, aby przebywała… wszelka pełność” (Kol 1,19).

 KK 67. Sobór święty umyślnie podaje do wiadomości tę katolicką naukę, napominając równocześnie wszystkich synów Kościoła, aby szczerze popierali kult Błogosławionej Dziewicy, szczególnie liturgiczny, a praktyki i zbożne ćwiczenia ku Jej czci zalecane w ciągu wieków przez Urząd Nauczycielski cenili wysoko i to, co postanowione było w minionych czasach o kulcie obrazów Chrystusa, Błogosławionej Dziewicy i Świętych, pobożnie zachowywali. Teologów zaś i głosicieli słowa Bożego gorąco zachęca, w rozważaniu szczególnej godności Bogarodzicielki wystrzegali się pilnie zarówno wszelkiej fałszywej przesady, jak i zbytniej ciasnoty umysłu. Studiując pilnie pod przewodem Urzędu Nauczycielskiego Pismo święte, Ojców i doktorów oraz liturgie Kościoła, niechaj we właściwy sposób wyjaśniają dary i przywileje Błogosławionej Dziewicy, które zawsze odnoszą się do Chrystusa, źródła wszelkiej prawdy, świętości i pobożności. Niech się pilnie wystrzegają wszystkiego, cokolwiek w słowach lub czynach mogłoby braci odłączonych lub jakichkolwiek innych ludzi wprowadzić w błąd co do prawdziwej nauki Kościoła. Niechaj następnie wierni pamiętają o tym, że prawdziwa pobożność nie polega ani na czczym i przemijającym uczuciu, ani na jakiejś próżnej łatwowierności, lecz pochodzi z wiary prawdziwej, która prowadzi nas do uznawania przodującego stanowiska Bogarodzicielki i pobudza do synowskiej miłości ku Matce naszej oraz do naśladowania Jej cnót.

—————————————————-

Za; Konstytucja dogmatyczna o Kościele „LUMEN GENTIUM”; Rozdział VIII: BŁOGOSŁAWIONA MARYJA DZIEWICA BOŻA RODZICIELKA W TAJEMNICY CHRYSTUSA I KOŚCIOŁA – Kult Błogosławionej Dziewicy w Kościele

BOGURODZICA – Pieśń i Historia

Russian Theotokos Ikona (Икона Божией Матери Знамение)_iconreader.wordpress.comRussian Theotokos Ikona (Икона Божией Матери Знамение)_iconreader.wordpress.com

AVE  REGINA  MARYJA!!

„BOGURODZICA”

 1)

Bogurodzica, Dziewica, Bogiem slawiena Maryja!

Twego Syna, Gospodzina, Matko zwolena Maryja,

Zisci nam, spusci nam, Kyrie elejson.

2)

Twego dziela Krzciciela, Bozycze,

Uslysz glosy, napeln mysli czlowiecze,

Slysz modlitwe, jaz nosimy,

A dac raczy, jegoz prosimy,

A na swiecie zbozny pobyt,

Po zywocie rajski przebyt,

Kyrie elejson.

3)

Nas dla wstał z martwych Syn Boży,

Wierzyż w to człowiecze zbożny,

Iż przez trud Bog swoj lud odjął diablej strożej.

4)

Przydał nam zdrowia wiecznego,

Starostę skował pkielnego,

Śmierć podjął, wspominął człowieka pirwego.

5)

Jenże trudy cirzpiał zawierne,

Jeszcze był nie prześpiał zaśmierne,

Aliż sam Bog z martwych wstał.

6)

Adamie, ty Boży kmieciu,

Ty siedzisz u Boga w wiecu,

Domieściż twe dzieci, gdzie krolują anjeli.

7)

Tegoż nas domieściż, Jezu Chryste miły,

Bychom z Tobą byli,

Gdzież się nam radują szwe niebieskie siły.

8)

Była radość, była miłość, było widzienie

Tworca anjelskie bez końca,

Tuć się nam zwidziało diable potępienie.

9)

Ni śrzebrzem, ni złotem

Nas diabłu otkupił,

Swą mocą zastąpił.

10)

Ciebie dla, człowiecze, dał Bog przekłoć sobie

Ręce, nodze obie.

Kry święta szła z boka na zbawienie tobie.

11)

Wierzyż w to, człowiecze, iż Jezu Kryst prawy,

Cirzpiał za nas rany,

Swą świętą krew przelał za nas, krześcijany.

12)

O duszy o grzeszne sam Bog pieczą ima,

Diabłu ją otyma,

Gdzie to sam kroluje, k sob[ie] ją przy[i]ma.

13)

Maryja dziewice, prośmy synka twego

Króla niebieskiego,

Aza nas uchowa ote wszego złego.

14)

Amen…

… tako Bog Daj,

Bychom szli szwyćcy w raj.

Bogurodzica karta maximus.pl

* * *

TEKST BOGURODZICY,TRANSKRYPCJE TEKSTU I PRZEKŁAD ŁACIŃSKI NA PODSTAWIE: BOGURODZICA. OPRACOWAŁ J. WORONCZAK,WSTĘP JĘZYKOZNAWCZY: E. OSTROWSKA. OPRACOWANIE MUZYKOLOGICZNE: H. FEICHT, WROCŁAW 1957;BIBLIOTEKA PISARZÓW POLSKICH SERIA A NR 1

———

To najstarsza ze znanych polskich pieśni religijnych. Powstała ona najprawdopodobniej w okresie XIII – XIV wieku. Legenda z XV wieku przypisuje jej autorstwo św. Wojciechowi.  „Bogurodzica” uważana jest za jeden z najważniejszych zabytków językowych i arcydzieł polskiej liryki średniowiecznej.

W okresie XIV – XVI wieku jako pieśń narodowa jest powszechnie znana; śpiewana w rożnych momentach dziejowych,  np. podczas koronacji ( w okresie Jagiellonów ) czy przed wyruszeniem do bitwy ( np. 1410 rok – pod Grunwaldem )

Matejko_Battle_of_Grunwald_upload.wikimedia.orgBitwa Grunwaldem – Matejko /upload.wikimedia.org

Śpiewano ją również przy okazji różnych uroczystości i wydarzeń rodzinnych, — takich jak zaręczyny, wesela, chrzciny.

Pieśń tę nazywano wyznaniem wiary Polaków i katechizmem narodowym.

Bogurodzica, średniowieczna polska pieśń religijna, zachowana w różnych odpisach rękopiśmiennych z XV i pierwszej polowy XVI w.

— Najstarszy jest tzw. tekst krakowski I, pochodzący z 1407 roku. Druk w tzw. Statucie Łaskiego (Kraków, 1506), jest najstarszym drukowanym polskim tekstem poetyckim.

Bogurodzica na kartach Statutów Jana Łaskiego z 1506 roku, drukarnia krakowska Jana Hallera_upload.wikimedia.orgBogurodzica na kartach Statutów Jana Łaskiego z 1506 roku, drukarnia krakowska Jana Hallera/upload.wikimedia.org

Tekst krakowski I obejmuje dwie zwrotki,   — z których pierwsza skierowana jest do Matki Boskiej, druga do Chrystusa,

— obie zakończone refrenem „Kyrje eleison”.

Tekst krakowski II (1408) liczy 14 zwrotek,  — zaś tekst warszawski (2 połowa XV w.) – 19.

Zwrotki pierwotne poszerzono tam o pieśni Wielkanocną i Pasyjną, — a w późniejszych tekstach o litanijne wezwania do różnych świętych.

Według Długosza, — Bogurodzicę śpiewano jako „Carmen patrium” 1410 pod Grunwaldem;  — była również hymnem koronacyjnym pierwszych Jagiellonów.

Znaczenie to straciła w końcu XVI w.

Z zapomnienia wydobył Bogurodzicę patriotyczny nurt poezji XIX-wiecznej; — tradycje Bogurodzicy jako pieśni grunwaldzkiej utrwalił też Sienkiewicz w „Krzyżakach”.

Pochodzenie Bogurodzicy stanowi zawiły problem, którym zajmowali się wybitni badacze kultury i języka.  — Tradycja przypisuje jej autorstwo św. Wojciechowi, ale koncepcja ta została dawno uznana za nierealną, gdyż biskup czeski przebywał w Polsce zbyt krótko, by poznać dobrze język polski i pisać w nim.

Współczesna porównawcza analiza językowa Bogurodzicy z pokrewnymi jej pieśniami narodowymi w Czechach,   — pozwala wnioskować o jej polskim pochodzeniu, dopuszcza jednak czeskie inspiracje kulturowe.

Dostrzegając pokrewieństwa części Bogurodzicy z hymnami łacińskimi, a także związków treści dwóch pierwszych zwrotek z ikonografią bizantyjską oraz języka utworu z wpływami staro-cerkiewno-słowiańskimi i ruskimi,

— Julian Krzyżanowski sugerował, ze pieśń ta powstała u schyłku XIV w., czyli w początkach panowania Władysława Jagiełły.

Jak pamiętamy zachowało się sześć XVI-wiecznych przekazów rękopiśmiennych Bogurodzicy.   — Tak twierdzi Jerzy Woronczak.

Dodajmy, że autorzy „Nowego Korbuta” mówią o dziewięciu odpisach, — wliczając do nich rękopis Jana Herburta z XVI w.

Ze wszystkich odpisów jedynie tzw. Tekst krakowski I liczy 9 wersów.

— Miał on być sporządzony w 1407 r. przez ks. Macieja z Grochowa, wikariusza kcyńskiego, lub też —  jak twierdzi Stanisław Urbańczyk — przez kierownika chóru z pobliskiego Gniezna.

Zdaniem profesora  — kopista miał być człowiekiem starszym, wielkopolaninem, doskonale znającym zapis nutowy.

Już w momencie spisania był to utwór powszechnie znany, — co potwierdza również amplifikowany tekst krakowski II, liczący 13 zwrotek, a znajdujący się w rękopisie zawierającym łaciński traktat Wilhelma Horborcha z 1408 r.

Potwierdzają to także Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego Jana Długosza, — gdzie odnaleźć można wiadomość o funkcji, jaką pieśń ta wówczas pełniła.

— Wiemy że była „pieśnią ojczystą” (carmen patrium), — rodzajem hymnu narodowego.

I to właściwie wszystko, co można stwierdzić z całą odpowiedzialnością.

Dalej już rozpoczynają się spory.

Po pierwsze — o czas powstania.

Najwięcej zwolenników zyskała teza o XIII-wiecznym rodowodzie pieśni.

Niektórzy badacze jak np. Stanisław Urbańczyk  — uważał Bogurodzicę za utwór XIV-wieczny.

Jest też spora grupa uczonych, którzy nawiązują do tradycji łączącej czas powstania tego zabytku z początkami chrześcijaństwa.

Hipotezy ich obejmują okres najwcześniejszy w dziejach kultury polskiej,

—  a więc czasy przedchrześcijańskie, przełomowy wiek X, aż po XII stulecie.

Tak  więc spory o czas powstania Bogurodzicy obejmują okres co najmniej 400 lat.

Jest natomiast rzeczą zadziwiającą,  — że wśród owej wielości hipotez można dopatrzyć się pewnej prawidłowości, swoistej polaryzacji poglądów.

Językoznawcy — może z wyjątkiem Stanisława Urbańczyka — starają się przesunąć granicę możliwie jak najdalej wstecz.

— Literaturoznawcy  — przeciwnie,   — próbują przybliżyć ją ku współczesności.

Po drugie — nie ustalono dotychczas autorstwa najstarszej części pieśni, owych dziewięciu spornych wersów.

Wskazywano zresztą nierzadko nawet dwóch autorów.

Mniej więcej od XVI stulecia zaczęto uważać Bogurodzicę za dzieło św. Wojciecha.

— Przynajmniej z tego okresu zachowały się przekazy łączące tę pieśń z kultem biskupa-męczennika.

Ale i wówczas, w XVI wieku, w wieku reformacyjnych przeobrażeń doktrynalnych Kościoła Katolickiego i replik potrydenckich nie brakowało polemistów, przeciwników, którzy — jak np. Krzysztof Kraiński — odmawiali słuszności tej wówczas utrwalonej w świadomości ogółu tezie,

— przyrównując Bogurodzicę  — za Grzegorzem z Żarnowca —  do płaszcza żebraczego, bo

— „jako płaszcz żebraczy z odmiennego płacia jest zlatany, tak i ta Bogurodzica papieska z dziwnego, odmiennego, różnego i rozmaitego płacia jest uszyta”.

Bogurodzica jest arcydziełem.

Jak każde arcydzieło zajmuje całością i szczegółami.   — Zdumiewa i zachwyca.

Bogurodzica jest trudna.

Można ją umieć na pamięć, wspak i w poprzek,   — a mimo to wciąż czegoś w niej nie dostrzec, co potem nagle okaże się zupełnie proste.

Jest trudna nie tylko za względu na archaiczną materię wyrazową.

— Ma także trudną formułę retoryczną

Bogurodzica jest utworem niezwykłym.

Tekst niemal od połowy XVI stulecia poddawany był mniej lub bardziej przekonywującym interpretacjom,   — nierzadko kontrowersyjnym czy wręcz tendencyjnym.

Najczęściej tekst Bogurodzicy stawał się obiektem zainteresowania kaznodziejów   — (Jakub Wujek, Fabian Birkowski),  

— hagiografów,  —  szczególnie najwybitniejszych z nich — Piotra Skargi,  

— polemistów religijnych bądź katolickich, bądź też protestanckich, wreszcie literatów.

Współczesny czytelnik z pewnością przypomni ciekawe uwagi Bogurodzicy wygłaszane przez Adama Mickiewicza czy Cypriana Norwida.

I chociaż wiele było prób rozwiązania zagadek jakie kryje w sobie ten utwór, — to jednak w odczuciu historyków literatury jawi się on nam jako dzieło w rzeczy samej nieznane.

Bogurodzica znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej Sygnatura: Rkps 1619a

Bibliografia

R. Mazurkiewicz : Bogurodzica – miedzy pieśnią i ikoną, „Znak”, 1983, nr 5-6
J.Malicki : Legat wieku rycerskiego : studia staropolskie, Wrocław 1989
E. Ostrowska, Bogurodzica, [w:] O artyzmie średniowiecznych zabytków językowych (Bogurodzica. Kazania Świętokrzyskie, „Posłuchajcie, bracia miła”), Kraków 1967, s. 7, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego” CLIV, Prace Językoznawcze z. 20

***
file:///D:/ZZZ/polonica.net/Bogurodzica.htm#top

10 grudnia – Matki Bożej Loretańskiej

10 grudnia Kościół […] wspomina Najświętszą Maryję Pannę Loretańską. Jej kult wywodzi się z sanktuarium domu NMP w Loreto. Przeniesiony z opanowanego przez muzułmanów Nazaretu budyneczek, w którym Archanioł Gabriel zwiastował Maryi, iż została wybrana przez Boga na matkę Mesjasza, stał się miejscem modlitw i kontemplacji wiernych. Domek wraz z umieszczoną w nim figurą Matki Bożej Loretańskiej stał się wzorem do urządzania podobnych miejsc kultu w całym chrześcijańskim świecie. Z sanktuarium w Loreto związana jest również, często odmawiana podczas nabożeństw publicznych, litania do NMP.

Dzieje domku loretańskiego

2000 lat temu w ciepłym klimacie Palestyny ludzie znajdowali schronienie w grotach wykuwanych w skałach. Do nich dobudowywano dodatkowe pomieszczenia. Podobnie było i w przypadku domu Joachima i Anny w Nazarecie: mury „przyklejono” do jednej z grot, która przypuszczalnie okazała się zbyt ciasna. Być może do takiego wniosku doszli rodzice Maryi, myśląc o mającym niebawem przyjść na świat dziecku.

Już pierwsi chrześcijanie zaczęli otaczać to skromne domostwo opieką i szacunkiem. W IV w. zwiedziła je pielgrzymująca po Ziemi Świętej cesarzowa Helena i poleciła wznieść nad nim świątynię. Obudowany Święty Domek przetrwał w ten sposób blisko tysiąc lat, choć chroniący go kościół na przemian burzono i odbudowywano.

W XIII w. muzułmanie zburzyli bazylikę chroniącą Święty Domek. Pielgrzymi, którzy oglądali ruiny, twierdzili, że pod gruzami zachowały się mury pamiętające narodziny Maryi i Zwiastowanie. Jednak wierni nawiedzający Nazaret po 1291 r. nie wspominali już o murach Świętego Domku. Jakby nagle zniknęły i została tylko sama grota. Kilka lat później domek Maryi pojawił się we włoskim Loreto. Ta zaskakująca zmiana przyczyniła się do powstania legendy, że Święty Domek został przeniesiony przez anioły.

Stosunkowo niedawno okazało się, że legenda wcale nie była daleka od prawdy. W archiwach watykańskich znaleziono dokumenty wskazujące, że budynek z Nazaretu został przetransportowany drogą morską przez włoską rodzinę noszącą nazwisko Angeli, co znaczy… Aniołowie. A że czasy były niespokojne i cenny ładunek mógł łatwo wpaść w niepowołane ręce, całą operację przeprowadzono w sekrecie.

Prawdziwi aniołowie też zresztą musieli mieć swój udział w tej historii. Wszak bez ich opieki trudno byłoby doprowadzić tę skomplikowaną – również z technicznego punktu widzenia – misję do szczęśliwego zakończenia.

Kamienie Świętego Domku przewieziono najpierw do dzisiejszej Chorwacji, a dopiero po trzech latach trafiły do Loreto, gdzie pieczołowicie złożono je w całość. Lecz czy na pewno były to te same kamienie, które stały w Nazarecie? Od XIX wieku prowadzono szczegółowe badania naukowe, które w pełni potwierdziły autentyczność tego bezcennego zabytku.
Specjaliści zwrócili uwagę, że Święty Domek wyraźnie różni się wyglądem od budowli wznoszonych w rejonie Loreto, natomiast przypomina domostwa stawiane 2000 lat temu w Nazarecie. Użyty budulec posiada cechy właściwe kamieniom z Nazaretu. Znamienny jest też fakt, że budynkowi brakuje jednej ściany – tej, w miejscu której całość przylegała kiedyś do groty. Porównanie budynku i groty wykazało, że oba obiekty idealnie do siebie pasują. Ponadto w ścianach odkryto pięć krzyży z czerwonej tkaniny używanej przed wiekami przez krzyżowców, a także dwie monety pochodzące z czasów, kiedy Święty Domek został przeniesiony do Loreto.

—————————————————————-

Za; http://www.piotrskarga.pl/ – 2007-12-10 – Oprac. na podstawie: Nasza Arka 3/2003

8 grudnia – Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny

Prawda o Niepokalanym Poczęciu Maryi jest dogmatem wiary. Ogłosił go uroczyście 8 grudnia 1854 r. bullą Ineffabilis Deus Pius IX. Uczynił to w Bazylice św. Piotra w Rzymie w obecności 54 kardynałów i 140 arcybiskupów i biskupów.

Pisał on tak:

Ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmocnego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć.

Tym samym kto by tej prawdzie zaprzeczał, sam wyłączyłby się ze społeczności Kościoła, stałby się odstępcą i winnym herezji.

Maryja od momentu swojego poczęcia została zachowana nie tylko od wszelkiego grzechu, którego mogłaby się dopuścić, ale również od dziedziczonego przez nas wszystkich grzechu pierworodnego. Stało się tak, chociaż jeszcze nie była wtedy Matką Boga. Bóg jednak, ze względu na przyszłe zbawcze wydarzenie Zwiastowania, uchronił Maryję przed grzesznością. Maryja była więc poczęta w łasce uświęcającej, wolna od wszelkich konsekwencji wynikających z grzechu pierworodnego (np. śmierci – stąd w Kościele obchodzimy uroczystość Jej Wniebowzięcia, a nie śmierci). Przywilej ten nie miał tylko charakteru negatywnego – braku grzechu pierworodnego; posiadał również charakter pozytywny, który wyrażał się pełnią łaski w życiu Maryi.

  Historia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu jest bardzo długa.

Już od pierwszych wieków chrześcijaństwa liczni teologowie i pisarze wskazywali na szczególną rolę i szczególne wybranie Maryi spośród wszystkich ludzi. Ojcowie Kościoła nieraz nazywali Ją czystą, bez skazy, niewinną.

W VII wieku w Kościele greckim, a w VIII w. w Kościele łacińskim ustanowiono święto Poczęcia Maryi.

Późniejsi teologowie, szczególnie św. Bernard i św. Tomasz z Akwinu zakwestionowali wiarę w Niepokalane Poczęcie Maryi, ponieważ – według nich – przeczyłoby to dwóm innym dogmatom: powszechności grzechu pierworodnego oraz konieczności powszechnego odkupienia wszystkich ludzi, a więc także i Maryi.

Ten problem rozwikłał w XIII w. Jan Duns Szkot, który wskazał, że uchronienie Bożej Rodzicielki od grzechu pierworodnego dokonało się już mocą odkupieńczego zwycięstwa Chrystusa.

W 1477 papież Sykstus IV ustanowił w Rzymie święto Poczęcia Niepokalanej, które od czasów Piusa V (+ 1572 r.) zaczęto obchodzić w całym Kościele.
W czasie objawień w Lourdes w 1858 r. Maryja potwierdziła ogłoszony zaledwie cztery lata wcześniej dogmat. Bernardecie Soubirous przedstawiła się mówiąc: „Jestem Niepokalane Poczęcie”.

Kościół na Wschodzie nigdy prawdy o Niepokalanym Poczęciu Maryi nie ogłaszał, gdyż była ona na Wschodzie powszechnie wyznawana i praktycznie nie miała przeciwników.
Warto zwrócić uwagę, że teologia rozróżnia niepokalane poczęcie i dziewicze poczęcie. Niepokalane poczęcie dotyczy ustrzeżenia Maryi od chwili Jej poczęcia od grzechu pierworodnego (przywilej, cud w porządku moralnym). Dziewicze poczęcie polega natomiast na tym, że Maryja poczęła w sposób dziewiczy „za sprawą Ducha Świętego” Boga-Człowieka, Jezusa Chrystusa (przywilej, cud w porządku natury).

    Kościół Wschodni ustalił tylko            jeden typ ikonograficzny w X w. Obraz przedstawia spotkanie św. Joachima ze św. Anną przy Złotej Bramie w Jerozolimie. W tym bowiem momencie według tradycji wschodniej miał nastąpić moment poczęcia Maryi.

Ikonografia zachodnia jest bogatsza i bardziej różnorodna. Do najdawniejszych typów Niepokalanej (XV w.) należy Niewiasta z Apokalipsy, „obleczona w słońce”.

Od czasów Lourdes powstał nowy typ.

Ostatnio bardzo często spotyka się także Niepokalaną z Fatimy. Dokoła obrazu Niepokalanej często umieszczano symbole biblijne: zamknięty ogród, lilię, zwierciadło bez skazy, cedr, arkę Noego.

Według kanonu 1246 Kodeksu Prawa Kanonicznego w dniu dzisiejszym mamy obowiązek uczestniczyć w Eucharystii. Jednakże na mocy dekretu Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów z 4 marca 2003 r. Polacy są zwolnieni z tego obowiązku (ze względu na fakt, że nie jest to dzień ustawowo wolny od pracy). Nie jesteśmy zatem zobowiązani do udziału we Mszy św. i powstrzymania się od prac niekoniecznych. Jeśli jednak mamy taką możliwość – powinniśmy wziąć udział w Eucharystii.

—————————————————————

Za; http://www.brewiarz.pl/index.php3