___________________________________________________
W ostatnich dniach portal Fronda.pl zamieścił artykuł Tomasza Teluka, pt. Kto chce zastąpić Franciszka… Piusem XIII?
Ponieważ, pomimo upływu kilku dni, ów tekst – zdradzający rażącą powierzchowność i naiwność w podejściu do Kościoła oraz wiary katolickiej – wciąż widnieje w sieci, nie powinien pozostać bez odpowiedzi. — Co najmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze, artykuł ten jest jaskrawym przejawem zgubnego dla wielu katolików przeświadczenia o bezwzględnej nieomylności osoby urzędującej na Stolicy Piotrowej.
Przeświadczenia na tyle powszechnego, że nawet dzisiaj – wobec jednego z największych kryzysów, jakie kiedykolwiek dotknęły Kościół – każącego wstydliwie milczeć większości hierarchów (powołanych przecież do heroicznej obrony prawd wiary), o kościelnym medialnym mainstreamie nie wspominając.
Otóż papież jest papieżem tylko i aż dotąd, dokąd głosi niezmienną naukę Kościoła i strzeże depozytu wiary, w tym sakramentów ustanowionych przez Zbawiciela.
Ojciec Święty nie ma władzy, by cokolwiek tu zmieniać.
— Także gdy chodzi o fundamentalną kwestię przykazań, grzechu i stanu łaski uświęcającej, wreszcie nierozerwalności małżeństwa czy warunków ważnej spowiedzi.
Tymczasem sygnowana przez Franciszka posynodalna adhortacja „Amoris Laetitia” — wprowadziła w zasadniczych dla depozytu wiary kwestiach gorszące i groźne zamieszanie.
W ślad za różnicami w interpretacji nieprecyzyjnego dokumentu poszła aprobowana dziś przez Watykan praktyka udzielania Komunii świętej osobom rozwiedzionym, żyjącym w ponownych związkach i współżyjącym z nowymi partnerami życiowymi.
Jak dotychczas Franciszek nie sprzeciwił się protestanckim z ducha roszczeniom wprost godzącym w Dekalog oraz istotę Sakramentów Spowiedzi, Małżeństwa i samego Sakramentu Ołtarza.
Nie zakwestionował sformułowanych przez biskupów niemieckich czy argentyńskich deklaracji udzielania Komunii świętej rozwodnikom.
Instrukcja dla kapłanów podległej bezpośrednio papieżowi diecezji rzymskiej dopuszcza to samo „w szczególnych przypadkach” — (notabene, jak przekonać rozwodnika, trwającego obiektywnie w grzechu ciężkim, że jego sytuacja nie jest właśnie tą „wyjątkową”?).
Watykański dziennik „L ‘Osservatore Romano” publikuje, — oczywiście w aprobatywnym kontekście,
— list biskupów maltańskich, którzy po heretycku twierdzą, że — „istnieją skomplikowane sytuacje, w których wybór życia jak brat i siostra staje się po ludzku niemożliwy i prowadzi do większej szkody” — (mowa, oczywiście o rozwodnikach żyjących w ponownych związkach).
W takich okolicznościach list trzech biskupów z Kazachstanu to nie „przedkładanie ideologii konserwatyzmu nad wiarę”, — jak chciałby Tomasz Teluk wraz z rzeszą wyznawców papolatrii.
— List ów jest za to niczym innym jak wyrazem troski o depozyt wiary i zbawienie dusz, — a także stanięciem w obronie urzędu papieskiego i samego Franciszka.
Skoro akceptowana przezeń praktyka – dotycząca tak elementarnych kwestii – stoi w sprzeczności z niezmienną nauką Kościoła, — synowskie wezwanie do potwierdzenia tej ostatniej jest również pełnym miłości gestem wobec obecnego następcy świętego Piotra.
Drugi powód, dla którego nie sposób pominąć milczeniem artykułu Tomasza Teluka, — to arogancki ton użyty przez autora wobec JE Athanasiusa Schneidera, świątobliwego biskupa – jednego z tych, dzięki którym dzisiejszy Kościół hierarchiczny wciąż zachowuje ślady dostojeństwa należnego Mistycznemu Ciału Chrystusa.
Chciałbym zadedykować autorowi, sytuującemu biskupa z Astany w „mało znaczących kręgach” i odnoszącego doń zapożyczone określenie „samozwańczy obrońca tradycji”, — pewne słowa, których dzisiaj nie dość przypominać.
— „Kościół jest tam, gdzie jest prawdziwa wiara”
– powiedział święty Hieronim, Doktor Kościoła.
Ani biskup Schneider, ani pozostali Autorzy „Wezwania do modlitwy…” w intencji papieża, — nie są winni obelg padających dzisiaj pod adresem Franciszka.
Utożsamianie zaś całego, — liczącego sobie niemal dwa tysiące lat, — tzw. Kościoła przedsoborowego — z postacią wykreowaną przez wrogów katolicyzmu w popkulturowym serialu, — świadczy co najwyżej o warsztatowej sprawności jego twórców.
Zdołali oni, — jak widać, — poczynić niemałe zamieszanie w niejednej pobożnej głowie.
Chcąc rzetelnie zgłębiać katolicyzm, lepiej jednak sięgać do jego źródeł, — niż do nawet najsprawniej skonstruowanych pamfletów.
Roman Motoła
_____________________________________________________________
2017-01-25 14:00:00 /
Za: http://www.pch24.pl/kosciol–papolatria-i-owce-na-manowcach,