†††
Pewnego razu – gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret – zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.
Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona:
«Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!»
A Szymon odpowiedział:
«Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i nic nie ułowiliśmy. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci».
Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. — Skinęli więc na współtowarzyszy w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. — Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.
Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł:
«Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym».
I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; — jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona.
A Jezus rzekł do Szymona:
«Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił».
I wciągnąwszy łodzie na ląd, zostawili wszystko i poszli za Nim.
Ewangelię z zeszłego tygodnia starałem się odczytać w kluczu zazdrości.
Tę dzisiejszą postaram się odczytać przez strach i lęk.
Będę tych dwóch pojęć używał zamiennie, choć wiem, że specjaliści je rozróżniają — (lęk zazwyczaj jest irracjonalny, strach jest odpowiedzią na zagrożenie).
Znów pierwsze czytanie i Ewangelia podają nam ten klucz.
Pierwsza uwaga jest taka, — że w obliczu Boga zawsze występuje to, co Rudolf Otto nazwał misterium tremendum et fascinans.
Bóg jest jednocześnie kimś, kto budzi grozę i fascynuje.
Trochę tak jak góry, które są groźne i zarazem fascynujące.
— I ta pierwsza uwaga powinna dotykać tych, — którzy chcą Boga poklepywać po ramieniu.
I nie jest to wymysł religioznawcy Otta.
To lekcja tych dwóch związanych ze sobą czytań.
Tremendum i fascinosum zawsze występują razem i nie sposób ich rozdzielać. — Fascinosum, — to co pociąga, — to miłość i miłosierdzie.
Tremendum — to słuszna groza duszy, która staje przed Bogiem i wobec Boga.
Kto nie rozumie tego tu na ziemi, — ten z pewnością osobiście zrozumie to w dniu swojej śmierci, gdy dokona się nad nim sąd szczegółowy.
— Cała groza czyśćca i rozpacz piekła polega także na tych dwóch elementach.
Bóg jak magnes przyciąga duszę a ona nie może/nie chce się z Nim zjednoczyć.
— W przypadku czyśćca ten stan jest przejściowy, — w przypadku piekła trwa na wieki.
Zostawmy to jednak tylko jako pewien rodzaj przypomnienia.
Oto Piotr i jego ułożone życie. — Praca w swego rodzaju spółce rybackiej, rodzina (wiemy, że miał żonę). Bezowocny połów.
Wiemy, że w dzień nie łowiło się ryb, że prośba mistrza była po ludzku bezsensowna.
Piotr jednak mówi — „na Twoje słowo zarzucę sieci”.
Religia to nie pobożny coaching. — Jakaś wiara w ludzkie możliwości i praca nad odblokowaniem potencjału.
Jezus nie wygłaszał mów motywacyjnych i nie trenował na uczniach umiejętności miękkich.
Tu wszystko opisuje zdanie — „na Twoje słowo zarzucę sieci”.
— I po raz pierwszy okazuje się, że gdy my jesteśmy u kresu, On jest u początku.
Uniwersalny przepis na wiele biblijnych historii i na wiele historii, które sami piszemy.
Piotr, widząc połów, reaguje strachem. — „Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym”. — Kandydat na pierwszego papieża jednym zdaniem zakończyłby całe chrześcijaństwo.
— I znów miało się okazać, że gdzie my jesteśmy u kresu, On jest u początku.
Jezus nie zaprzeczył grzeszności Piotra. — On pozwolił Piotrowi dorastać.
— „Nie bój się…”
Przyjrzyjmy się jak to zdarzenie może nam pomóc wszędzie tam gdzie pojawia się strach.
Już wiemy, że Jezus akceptuje ten stan rzeczy. — Nie podnosi Piotra i nie mówi mu — „daj spokój”, „ogarnij się człowieku”, „godności trochę”.
Żeby wyprowadzić kogoś z takiego stanu trzeba ten stan zaakceptować, dać czas i mądrze kochać.
Jezus będzie Piotra długo uczył — aż do dnia, w którym ten Piotr stanie w Jerozolimie i porwie słowami pełnymi mocy kilka tysięcy ludzi.
To wszystko jednak przed nim.
— „Nie bój się”. — Podobno te słowa występują w Biblii 365 razy, — jakby na każdy dzień roku. — „Odtąd ludzi będziesz łowił”.
Ludziom pogrążonym w strachu, w depresji, trzeba powierzać jakieś zadania. — Należy jednak pamiętać, żeby czynić to mądrze. — Wszystko w zależności od sytuacji człowieka.
Jezus nie mówi Piotrowi o Bazylice św. Piotra, — którą trzeba będzie zbudować — i encyklikach, które trzeba będzie napisać.
Wymagania należy dostosować do wieku dziecka.
— Ludzie w depresji, w smutku, w lęku są jak dzieci.
Wymagania dostosować też trzeba do problemu, — nie do objawów.
Słowa „weź się w garść”, „wstawaj z łóżka”, „musisz mocniej wierzyć” — tylko pogłębią ten stan.
Dać komuś swój czas. — Posiedzieć przy nim, — zrobić mu herbatę lub o tę herbatę poprosić. — Pomilczeć razem. — Nie silić się na jakieś recepty i dobre rady — (chyba, że ten stan zagraża życiu, wtedy trzeba wkroczyć mocniej).
Taki strach przed życiem pojawia się coraz częściej.
Mówimy o tym depresja, — choć nie każdy smutek jest depresją.
— I jest zupełnie zrozumiałe, że takich osób jest coraz więcej.
Ponieważ z pierwszego wykształcenia jestem elektronikiem, więc przemawiają do mnie techniczne porównania.
Depresja jest jak bezpiecznik. — Każdy przeżył taką sytuację, w której włączył do sieci zbyt dużo urządzeń elektrycznych. — Sieć nie wytrzymała. — Wyskoczył bezpiecznik. — Zbyt duże obciążenie, albo jakieś zwarcie i bezpiecznik wyskakuje, robi się ciemno.
Wreszcie ktoś się może pochyli nade mną, zatrzyma się, zauważy. Nie za szybko wkręcać nowy bezpiecznik, bo też wyskoczy. — Trzeba zlokalizować zwarcie albo odciążyć sieć. Odróżnić przyczyny od skutków.
— „Wyjdź ode mnie, bo jestem człowiekiem grzesznym”.
Jak dobrze, że Jezus nie posłuchał Piotra.
— Wytrwać przy kimś, kto jest trudny jest doskonałym sprawdzianem na mądrą miłość.
W tym zdaniu Piotra i w jego późniejszej historii, widać także tych wszystkich, którzy zaniżają swoją wartość, czasem zupełnie błędnie łącząc to z pokorą.
Pycha jest najtrudniejszym z grzechów do wykrycia i pokonania, ponieważ niemal doskonale ukrywa się pod postacią pokory.
Wiele osób poniża się, bo chcą być najlepsi.
Niestety ciągle konfrontują się z tym, że nie są najlepsi, więc czują się najgorsi. — I kółko się zamyka.
Być może za daleko poszedłem w analizie tej sceny.
— Wracając do tekstu jest jeszcze jedna rzecz, która powinna nas zadziwiać.
Cała noc połowu bez skutku. — Potem obfity połów. — I nagle, po wyjściu z wody, Apostołowie zostawiają ryby i idą za Mistrzem bez żadnego słowa skargi.
— Być może więc kluczem do zrozumienia tej sceny i wielu sytuacji w naszym życiu jest nie tylko posłuszeństwo Słowu Boga („na Twoje słowo…”), — ale przede wszystkim zgoda na obfitość i stratę.
To już jednak zadanie na nadchodzący Wielki Post.