————————————————-
Stało się to w Betanii nad Jordanem, gdzie był Jan Chrzciciel. Na drugi dzień zobaczył Jezusa przychodzącego do niego i powiedział:
— „Oto Branek Boży, który gładzi grzech świata”.
Wielkim dobrem jest wyznanie, odważne mówienie i innego rodzaju sposoby złożenia wyznania Chrystusowi, — tak samo wielkim i wspaniałym, — że jednorodzony Syn Boga przyzna się przed Ojcem do takiego człowieka, chociaż nie jest to równa wymiana.
Ty bowiem wyznajesz Go na ziemi, On zaś wyznaje w niebiosach, ty w obecności ludzi, On wobec Ojca i wszystkich Aniołów.
Takim człowiekiem był Jan, — nie obawiał się ani o bogactwo, ani o sławę, ani o żadną inną ludzką rzecz,
— ale wszystkie te sprawy lekceważył i ze zdumiewającą wolnością głosił wszystkim sprawy związane z Chrystusem.
Dlatego też Ewangelista wskazuje na miejsce, aby ukazać otwartość donośnego głosiciela.
Nie w domu, nie w jakimś kącie, nie na pustkowiu, — ale zajmując miejsce nad Jordanem, pośrodku tłumu, gdy wszyscy przychodzili, by otrzymać od niego chrzest (chrzest bowiem ustanowili Żydzi),
— złożył to zdumiewające wyznanie na temat Chrystusa, pełne wzniosłych, wielkich i szczerych treści, że nie jest godny rozwiązać rzemyka Jego sandałów.
W jakim miejscu więc to się dzieje?
Na początku wypowiedzi mówi: — „Działo się to w Betanii”, — a niektóre z kopie tekstu mają bardziej precyzyjne: — „W Betabara”.
Betania bowiem nie leży nad Jordanem, ani na pustkowiu, — lecz niedaleko Jerozolimy.
Również z innych powodów wskazuje się na miejsca.
Ponieważ ma zamiar opowiadać nie dawne wydarzenia, — ale takie, które działy się krótki czas temu,
— czyni świadkami osoby obecne i patrzące na nie, oraz dostarcza dowodu na podstawie miejsc.
Chcąc uwiarygodnić, że nic od siebie nie dodaje do tego, o czym mówi, — ale że po prostu zgodnie z prawdą wyłożył wszystko, co się działo, sięga po świadectwo miejsc, będące dowodem, jak powiedziałem, że wydarzenia są prawdziwe.
— „Następnego dnia zobaczył Jezusa przychodzącego ku niemu i mówi: »‘Oto branek Boży, który gładzi grzech świata«”.
Ewangeliści podają różne sytuacje [tego wydarzenia].
Mateusz streszczając czas zanim ukazał się Jan Chrzciciel, — kładzie nacisk na to, co działo się później, — natomiast Ewangelista Jan nie tylko nie skraca, ale nawet bardzo zajmuje się tym czasem.
Mateusz po przyjściu Jezusa z pustyni, — przemilczał to, co stało się w między czasie, — streścił to, co Jan głosił, co mówili przysłani do niego Żydzi i inne sprawy, — i przeskoczył od razu do uwięzienia.
— „Gdy Jezus usłyszał – mówi bowiem – że Jan został uwięziony, oddalił się stamtąd”.
Jan nie postępuje w ten sposób, — lecz przemilczał wyjście na pustynię, o którym zostało już opowiedziane przez Mateusza,
— natomiast opowiada zajścia mające miejsce po zejściu z góry i po opowiedzeniu wielu rzeczy dopiero wtedy dodaje:
— „Jan bowiem jeszcze nie był uwięziony”.
I z tego powodu, — mówi, — teraz właśnie przyszedł do niego Jezus,
— i to nie raz, — ale dwa razy to czyni!
Mateusz bowiem z konieczności mówi, że Jego przyjście miało miejsce ze względu na chrzest.
Z tego powodu pojawia się Jezus i dodaje mówiąc:
— „Tak trzeba, żebyśmy wypełnili całą sprawiedliwość”.
Natomiast Jan pokazuje, że Jezus jeszcze raz pojawia się po chrzcie, i to wtedy powiedział:
— „Ujrzałem Ducha zstępującego jak gołębica i pozostającego na Nim”.
Z jakiego więc powodu Jezus pojawia się u Jana?
Nie przyszedł tak po prostu, ale przychodzi do niego.
— „Gdy przychodził do niego – mówi – zobaczył Go”.
Z jakiego więc powodu przyszedł?
Ponieważ on Go ochrzcił wraz z wieloma ludźmi, — niech nikt nie podejrzewa, że z tego samego powodu, z którego inni śpieszyli do Jana,
— czyli żeby wyznać grzechy i zanurzyć się w rzece dla nawrócenia.
Dlatego pojawia się dając również tego rodzaju głębokie wyjaśnienie kierując je również do Jana. — Przez powiedzenie:
— „Oto Baranek Boży, Który gładzi grzech świata”,
— zabiera wszelkie tego rodzaju podejrzenie.
Skoro bowiem On jest tak czysty, że nawet może odpuszczać grzechy innych ludzi, — to jest oczywiste, że nie przyszedł po to, żeby wyznawać grzechy,
— ale żeby dać okazję temu niezwykłemu głosicielowi — i dzięki następującej później wypowiedzi także tym, którzy słuchali wcześniejszych słów, — okazję bardzo dobrą [do stwierdzenia], że dzieją się sprawy, o których mówił, i że nadejdą następne wydarzenia.
Powiedział zaś — „oto”, — ponieważ wielu i przez długi czas na różne sposoby pytało o Niego.
Dlatego ukazuje, że Ten właśnie tu obecny jest Tym, i mówi: — „oto”, — wskazując, że On właśnie jest Tym, Którego od dawna szukano.
On jest Barankiem. — Nazywa zaś Go Barankiem, — przypominając proroctwo żydowskie, Izajasza i w pewnym sensie Mojżesza, aby przy pomocy obrazu lepiej ich podprowadzić do prawdy.
Tamten bowiem baranek niczyjego grzechu nie zabrał raz na zawsze, a Ten zabrał grzech całej zamieszkałej ziemi.
Przeszedł bowiem przez niebezpieczeństwo, żeby zniszczyć grzech, a wraz z nim oddalił gniew Boga.
— ” On był Tym, o Którym powiedziałem: » „Ten, Który idzie za mną, stał się przede mną”.
2. Czy wiesz, w jaki sposób rozumieć tutaj słowo „przede mną”?
Nazywając Go przecież Barankiem i mówiąc, że gładzi grzech świata, stwierdza równocześnie, że — „Stał się przede mną”, — ukazując, że tym właśnie jest to „przede mną”: — zgładzić grzech świata, ochrzcić w Duchu Świętym.
— Moje bowiem przyjście nie oznaczało bowiem nic więcej, niż zapowiedzenie powszechnego Dobroczyńcy całej zamieszkałej ziemi i udzielenie chrztu wody.
Jego natomiast przyjście oznaczało — oczyszczenie każdego człowieka i obdarowanie działaniem Pocieszyciela.
— On „stał się przede mną”, — co znaczy: — okazał się większy ode mnie, — ponieważ — „istniał przede mną”.
Niech zawstydzą się ci, którzy przyjęli szaleństwo Pawła z Samosaty, którzy sprzeciwiają się tak jawnej prawdzie.
— „Ja Go wcześniej nie znałem”.
Zobacz, jak czytelne świadectwo w ten sposób składa, pokazując, że nie pochodzi ono z ludzkiej przyjaźni, — ale dokonuje się na skutek Boskiego Objawienia.
Mówi bowiem: — „Ja Go wcześniej nie znałem”.
Jak więc może być wiarygodnym świadkiem?
Jak może innych pouczać, skoro sam nie zna?
Nie powiedział: — „Nie znam Go”, — ale: — „Wcześniej Go nie znałem”, — przez co stał się bardzo wiarygodny.
Jak bowiem można by było uwierzyć człowiekowi, który Go nie zna?
— „Lecz aby ukazał się Izraelowi, dlatego przyszedłem chrzcząc w wodzie”.
A zatem On nie potrzebował chrztu, ani tamto obmycie nie miało żadnego innego powodu, jak tylko przygotowanie drogi dla wiary w Chrystusa wszystkim pozostałym ludziom.
Nie powiedział przecież: — „Abym oczyszczał ochrzczonych”, — ani: „Przyszedłem, żeby przez chrzest uwalniać od grzechów”,
— ale: — „aby ukazał się Izraelowi”.
Dlaczego bowiem, powiedz mi, — bez chrztu nie było możliwe ogłoszenie Go i zgromadzenie tłumów?
Ależ przecież jest to całkiem proste.
Nie mógłby w taki sposób wszystkich zgromadzić, gdyby głoszenie dokonywało się bez chrztu, i nie zostałby pouczony wzniosłą nauką płynącą ze zrozumienia.
Jednak dużo ludzi odeszło i nie mieli usłyszeć tego, co powiedział: — dlaczego?
Ludzie, którzy wyznawali swoje grzechy, otrzymywali chrzest,
— natomiast ci, którzy byli blisko, zostali pouczeni o różnicy w sprawach odnoszących się do Chrystusa i do chrztu.
Ten bowiem jest bardziej szlachetny od żydowskiego i to przez niego wszyscy przeszli, — zaś tamten był jakoś niewystarczający.
— A w jaki więc sposób ty Go poznałeś?
— Przez zstąpienie Ducha – mówi.
Aby jednak znowu ktoś nie sądził, — że tak jak w naszym przypadku była konieczność zstąpienia Ducha, — posłuchaj w jaki sposób usuwa także to podejrzenie,
— ukazując, że zstąpienie Ducha dokonało się w postaci gołębicy tylko w przypadku Chrystusa.
Mówiąc zaś: — „Ja Go wcześniej nie znałem” — dodał:
— „Ale ten, który mnie posłał, żebym chrzcił w wodzie, powiedział mi: — Na kim zobaczysz zstępującego Ducha, i tylko na Nim, On Jest Tym, Który chrzci w Duchu Świętym”.
Widzisz, że było to dziełem Ducha ukazującym Chrystusa?
Świadectwo Jana bowiem było wolne od podejrzeń.
Chcąc bowiem uczynić je wiarygodnym, odwołał się do Boga i Ducha Świętego.
Kiedy więc Jan zaświadczył w sposób tak wielki i cudowny, odpowiedni, — żeby poruszyć wszystkich słuchających,
— że On jeden zabiera grzechy całego zamieszkałego świata, i że wielkość daru wystarczy na tak wielki okup, obwarowuje to wyznanie.
Obwarowanie zaś, — czyli stwierdzenie, — że „On jest Synem Boga”,
— że nie potrzebuje chrztu, że dokonało się dzieło zstąpienia Ducha, które czyni oczywistym, w sposób oczywisty czyni Go kimś jedynym.
Nie było bowiem w mocy Jana dać Ducha, — co ukazują ochrzczeni przez niego, gdy mówią:
— „ale nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty” (Dz 19,2).